Oruro, 15 lutego 2016
Drodzy Przyjaciele Misji
Jesteśmy Zgromadzeniem Siostr Dominikanek Misjonarek Jezusa i Maryi. Od 10 lat pracujemy na misjach w Boliwii, w diecezji Oruro, która położona jest bardzo wysoko w górach, na wysokości ok. 4000 m.np.m. Klimat surowy, zimny, wysokogórski. Pracujemy w najbiedniejszej części miasta. Rodziny są wielodzietne, średnio w każdej rodzinie jest 10-12 dzieci. Od samego początku siostry pracują z dziećmi, które w większości nie mają jeszcze sakramentu chrztu i I Komunii św. Ja, s. Klara dołączyłam do sióstr w Oruro w październiku 2015 r. To, co zaskoczyło mnie najbardziej, to dzieci bawiące się na ulicach bez jakiejkolwiek opieki.
Do Oruro przyjeżdżają dzieci z campo, czyli z okolicznych wiosek i zarabiają pieniądze tańcząc na ulicy lub żebrząc. Często spędzają tak całe dnie do późna w nocy. Odwiedziłam też pewne rodziny w ich domach. Warunki, w których żyją, są wstrząsające. Jedno pomieszczenie służy zarówno jako kuchnia, pokój gościnny, łazienka i sypialnia dla 5 – 6 osób. Rodzice często nie pracują, a cierpią na tym dzieci. Brak racjonalnego odżywiania i odzieży doskwierają szczególnie małym dzieciom. Jako siostry robimy co możemy, żeby im pomóc. Kupujemy żywność, zdobywamy dla nich też odzież. Ubrania są tu bardzo ważne, ponieważ prawie przez cały rok na tej wysokości jest bardzo zimno. Dzieci szybko rosną i często widać, jak chodzą w za małych sweterkach, zniszczonych butach. Co roku organizujemy dla najbiedniejszych paczki na Boże Narodzenie. W minionym roku ponad 120 dzieci otrzymało przybory szkolne, słodycze i zabawki.
Od kilku lat prowadzimy też Centrum dla dzieci, gdzie mogą przyjść i zjeść obiad, odrobić lekcje, pobawić się i mają okazję uczestniczyć w katechezie. Tutaj najczęściej dzieci wychowują babcie, albo starsze rodzeństwo, ostatnio bardzo wiele spotyka sie samotnych matek wychowujących dzieci. Nasze Centrum jest przystanią dla tych biednych, często zaniedbanych i porzuconych dzieci. Staramy się im pomoc, jak możemy, ale nasze możliwości i wsparcie Zgromadzenia się kończy. Za naszą pracę apostolską nie otrzymujemy żadnego wynagrodzenia, a często jeszcze musimy dołożyć pieniądze na różne remonty czy naprawy.
Bardzo serdecznie prosimy Was o pomoc. Od dwóch lat ceny produktów spożywczych bardzo poszły w górę, ludzie nie mają pensji, żyją bardzo biednie. Często jesteśmy bezradne, ale ufamy Bożej Opatrzności. Pracujemy przy kościele Miłosierdzia Bożego i nie tracimy nadziei. Bez waszej pomocy jednak będzie nam trudno dalej prowadzić to dzieło na rzecz dzieci i pomagać im. Do naszego Centrum każdego dnia przychodzi ok. 40 dzieciaków z najbardziej zaniedbanych rodzin. Dzienne utrzymanie dziecka kosztuje 1 dolara, czyli około 7 bolivianów. Naszym pragnieniem i celem jest dawać im przestrzeń, gdzie będą czuły się bezpiecznie, zaopiekowane, gdzie mają okazję doświadczyć troski i miłości, gdzie będą mogły poczuć się szczęśliwe.
Otaczamy modlitwą wszystkich, którzy nam pomagają. Niech Miłosierny Jezus wynagradza za każde dobro.
s. Klara Kłodawska
odpowiedzialna za Centrum dla dzieci
DJ