Białaczka szpikowa często nie daje o sobie znać, ale kiedy już się ujawni, nie ma na co czekać. Liczy się każda godzina. – Najgorsze jest to, że bliscy nie do końca rozumieją tę chorobę – opowiada jego żona Julita. – Niektórzy myślą, że to tak jak przeziębienie. Samo przyszło i samo pójdzie. Ale to nie jest tak … . – Jak Marcin zachorował i przewieźliśmy go do Instytutu w Warszawie, lekarze powiedzieli, że nie ma szans na przeżycie. Naciek, który ma na szpiku jest bardzo duży i złośliwy. Powiedziano nam, że nie ma na co czekać. Także w ciągu miesiąca Marcin był już po pierwszej chemii. Pamiętam, że wtedy jego pierwsza lekarka prowadząca zawołała mnie do siebie i powiedziała – ja zrobię wszystko aby go uratować, ale on nie ma szans – wspomina Julita. – Obecnie Marcin jest po piątej chemii, z czego trzy ostatnie były połowiczne. Z tego względu, że po prostu całych by nie przetrwał. Jego organizm był tak słaby, że trzy tygodnie nie jadł i nie pił, a my modliliśmy się, aby doszedł do siebie.
Historia Marcina, tak jak wielu osób chorych na białaczkę, jest długa i często zawiła, jednak cały czas daje nadzieje na wyzdrowienie. Aby choć w małym stopniu pomóc Marcinowi wystarczy oddać krew, która w okresie wakacyjnym jest szczególnie cenna. – W tym momencie potrzebna jest krew i płytki krwi, dlatego, że kiedy te zanikają w organizmie Marcina, to w każdej chwili może dostać krwotoku… nawet wewnętrznego. W okresie wakacji banki krwi są puste totalnie, dlatego cały czas apelujemy do ludzi chcących pomóc Marcinowi, aby oddawali krew i przesyłali do nas zaświadczenia.
Będąc w punkcie krwiodawstwa wystarczy powiedzieć, że krew jest dla Marcina Antoniuk, pacjenta Instytutu Hematologii w Warszawie i wziąć zaświadczenie, które później należy zostawić albo w węgrowskiej Galerii Impresja u Asi, albo przesłać na maila, ewentualnie skontaktować się z Marcinem poprzez facebooka - https://www.facebook.com/marcin.antoniuk.50?fref=ts, gdzie znajdują się wszystkie informacje.
Marcin Antoniuk jest także podopiecznym Fundacji Wygrajmy Zdrowie im. Grzegorza Madeja w Warszawie, dlatego można mu pomóc także finansowo. – Od momentu zdiagnozowania choroby Marcin nie pracuje. Po każdej chemioterapii musimy jeździć na badania, aby kontrolować stan zdrowia Marcina. Żadne skierowanie czy stałe zlecenie nie jest honorowane przez przychodnie i szpital, dlatego za każde badanie płacimy sami. Nie ukrywamy, że pieniądze potrzebne są nam na przede wszystkim na badania i leki – apeluje Julita.
00-956 WARSZAWA
Pieniądze można wpłacać na numer konta:
05 1240 6410 1111 0010 4700 0620
Oddział w Warszawie ul. Malczewskiego 54, pamiętając by w tytule przelewu wpisać "Dla Marcina Antoniuk"
KSkib/Sokołów Podlaski [DJ]