Odkąd kapliczka została wybudowana, czyli od 1930 roku mieszkańcy wioski gromadzili się przy niej na wspólnej modlitwie.
– Teraz jest nas mało. Kiedyś nie było tego ogrodzenia, tych betonów nie było, ale ludzi za to było dużo. Mężczyźni, nawet tacy, na których nie bardzo się liczyło, czasami też przychodzili. Starzy i młodzi, a dzieci było w bród. Ile było we wsi, tyle przychodziło – wspomina Zenon Tomaszuk.
Dzisiaj w nabożeństwach majowych w Bindudze uczestniczy kilka lub kilkanaście osób. To, że tradycja jest tutaj nadal żywa wynika z duchowej potrzeby mieszkańców, ale ogromne znaczenie ma również zaangażowanie prowadzącej. Stanisława Kacprowska prowadzi nabożeństwo majowe w Bindudze od ponad 20 lat.
– Jestem wdzięczna, że mogę wielbić Matkę Bożą, mogę wielbić Serce Pana Jezusa, bo w czerwcu modlimy się Litanią do Serca Pana Jezusa. Jest za co dziękować Bogu, za te wszystkie łaski, jakie każdego dnia otrzymujemy i wynagradzać w ten sposób Panu Bogu i Matce Bożej za zło, które widzimy dookoła– mówi Stanisława Kacprowska.
Uczestniczący w nabożeństwach mieszkańcy Bindugi mówią, że kiedy przychodzi maj, wspólna wieczorna modlitwa przy kapliczce jest dla nich czymś naturalnym i oczywistym.
– Jak tylko maj się zbliża to nawet nie trzeba nikomu mówić, każdy z nas przychodzi. Przyzwyczailiśmy się i lubimy tutaj pomodlić się, poprosić Matkę Bożą o różne łaski nam potrzebne, podziękować. Czujemy po prostu, że musimy tutaj być. Nie wyobrażam sobie takiego wieczoru, żeby nie przyjść tutaj i nie pomodlić się razem ze wszystkimi – mówi Barbara Karda, która w nabożeństwach majowych pod kapliczką uczestniczy od lat.
Binduga to miejscowość nadbużańska, chętnie odwiedzana przez gości. Letnicy widząc modlących się mieszkańców czasem przyłączają się do nich. W późniejszych rozmowach wyrażają swoją radość, że mogli uczestniczyć w modlitwie. Często też podkreślają, że tam skąd pochodzą, takie zwyczaje są już zapomniane.
DK/Łosice/DJ