Od czasu zamknięcia kładki, mieszkańcy poruszali się po drodze pożarowej, de facto niedopuszczonej do ruchu pieszego dla osób niepracujących w PKP. Droga ta jest dopuszczona tylko do ruchu pojazdów uprzywilejowanych w akcji. Mieszkańcy tym samym zostali pozbawieni drogi dotarcia po różnego rodzaju instytucji, urzędów, szkół, czy pracy. Mimo wszystko korzystali z niej, gdyż najbliższe bezpieczne przejście znajduje się w oddalonych o parę kilometrów dalej Kobylanach (gdzie na przejeździe można przestać nawet do 30 minut) oraz Magdalence.
Pod koniec 2014 roku zdarzył się wypadek na drodze pożarowej. Pracownik prywatnej firmy wjechał pod lokomotywę. Rozpoczęło się całkowite zamykanie tejże drogi. Komenda Wojewódzka Policji nakazała zarządcy infrastruktury na tym terenie (Spółka CARGOTOR) całkowite odgrodzenie, a więc uniemożliwienie wejścia na teren zakładowy. Tak też spółka uczyniła. Pozamykano szlabany, a miejsca, przez które można było wejść na drogę pożarową, zabezpieczono ogrodzeniem.
- Próbowałem jeszcze w grudniu, zaraz po wypadku i otrzymaniu informacji o możliwym całkowity zamknięciu drogi interweniować u władz lokalnych. Temat został zbagatelizowany. W marcu 2015 roku podjęliśmy wraz z p. Waldemarem Mincewiczem kolejną próbę zainteresowania władz gminnych problemem, który dotknął mieszkańców. Udało nam się doprowadzić do dwóch spotkań z przedstawicielami spółek Grupy PKP (CARGOTOR, PKP Nieruchomości, PKP PLK,) i władz samorządowych. Ich efektem było wspólne stanowisko w sprawie chęci współpracy i budowy bezpiecznego przejścia. Jednak czas, w jakim ma być to zrealizowane nie został określony. Stwierdzono jedynie, że CARGOTOR, jak zarządca infrastruktury, w ramach planowanej modernizacji, dopisze kładkę pieszą do projektu modernizacji. PKP PLK w ramach modernizacji linii 2 miał już wpisany przejazd, ale tylko przez dwa tory szlakowe, czyli nie dotyczy to pozostałej części przejścia - pisze nasz Czytelnik.
Problem dotyczy sytuacji "tu i teraz". Mimo wielu prób doprowadzenia do umożliwienia bezpiecznego przejścia mieszkańcom, na chwilę obecną nic w tej sprawie się nie dzieje. Droga jest całkowicie zamknięta dla ruchu pieszego, a bezpieczne przejścia oddalone są o wiele kilometrów.
- Stąd też zrodził się pomysł powołania Komitetu Obywatelskiego celem nakreślenia problemu w Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju. Mieszkańcy zostali odcięci od sklepów, kościoła, różnych instytucji, urzędów i szkół nie ze swojej winy, a z winy zaniechań zarówno władz samorządowych, jak również PKP i jej spółek zależnych - pisze Czytelnik.
Pod petycją o "Przywrócenie bezpiecznego połączenia obu części Małaszewicz, tj. części Południowej z Północną za pomocą wiaduktu lub tunelu nad lub pod torami, które dzieli bardzo duża liczba torów węzła kolejowego Małaszewicze Centralne, w gminie Terespol" podpisało się 328 osób. 29 lipca petycja została przesłana do ministerstwa.
Jaki będzie finał tej sprawy? Będziemy Państwa o tym informować.
DJ