Z minionych pielgrzymek, utkwiło pani Zofii kilka sytuacji, które były zaskoczeniem, ale też daly dużo do myślenia. - Padało calusieńki dzień, za nami było ok. 20 km i jest odpoczynek. Siadamy pod takim wielkim tarasem, jest zimno, córki moje skarżą się, że mają skarpety mokre, buty mokre, majtki mokre. Nie można było nic na to poradzić, ale z domu wyszła pani i przyniosła dla córek moich skarpety. Dziewczyny nie chciały jeść, nie chciały pić, tylko mama, mam suche skarpety, możemy iść dalej...- opowiada.
Świadectwa pani Zofii o pielgrzymowaniu na Jasną Górę wysłuchał Waldemar Jaroń.
|
WJ/Garwolin [ja]