Teoretycznie do zrobienia takiej ślizgawki mógłby wystarczyć ogrodowy wąż podłączony do kranu w najbliższym budynku, ale strażacy przekonują, że to jak zapełnianie kotła łyżeczką. – Mamy węże, prądownice i cały potrzebny sprzęt. Z nami pójdzie to o wiele sprawniej – przekonuje Paweł Kulicki.
Wszystko to oczywiście w imię bezpieczeństwa. Chodzi o to, by w wolnym czasie dzieci nie chodziły na zamarznięte rzeki czy stawy, ryzykując utonięciem po załamaniu lodu, ale miały dostęp do zimowej rekreacji w miejscu, gdzie takie wypadki nie grożą. – Mamy teraz mróz, ale prognozy mówią, że za kilka dni zelżeje, więc lód na zbiornikach i ciekach wodnych będzie coraz bardziej kruchy i podatny na załamanie. O tragedię naprawdę nietrudno, zachęcamy więc rodziców i opiekunów, by wysyłali dzieci na bezpieczne lodowiska – dodaje rzecznik siedleckiej komendy PSP.
Do głośnej tragedii związanej z załamaniem lodu doszło w naszym regionie dwa lata temu. W miejscowości Mokobody w powiecie siedleckim w Liwcu utonęło z tego powodu dwóch nastolatków.
Fot. Archiwum
AB [MSz]
Kwiecień 2024
