Niezależnie od zaopatrywania osiedlowych i szpitalnych aptek producenci leków zaczęli wspierać służbę zdrowia. Robią to na kilka sposobów, np. Polpharma dogadała się z restauratorami i od kilku tygodni funduje obiady załogom stołecznych placówek służby zdrowia. – Razem z Herbapolem Lublin i restauracją Belvedere dostarczamy posiłki do szpitali na Wołoskiej, Wolskiej i Szaserów, do szpitala w Międzylesiu, do Lotniczego Pogotowia Ratunkowego oraz do pogotowia na Hożej i Woronicza. Łącznie jest to 515 pełnowartościowych posiłków dziennie, dostarczanych bezpośrednio do tych placówek – mówi Krystyna Nitecka z działu PR Polpharmy. Zaznacza, że zadbano o bezpieczeństwo tych dostaw, aby robiąc dobry uczynek nie narazić medyków na zakażenie. Do współpracy wciągnięto obecnych w szpitalach w charakterze wolontariuszy studentów Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Na posiłkach się nie kończy. Wiele firm funduje samodzielnie lub składa się na aparaturę medyczną i środki ochrony dla służby zdrowia. Skoro robią to tak odległe od medycyny spółki jak KGHM, to i właściciel Polpharmy stwierdził, że nie zostanie w tyle. W przyszłym tygodniu do dyspozycji Ministerstwa Zdrowia ma trafić setka zamówionych przez niego respiratorów, wartych łącznie 7 mln zł. Resort ma je rozdzielić do najbardziej potrzebujących sprzętu szpitali.
Przy okazji epidemii koronawirusa większość państw Zachodu stwierdziła, że proces globalizacji zaszedł za daleko, bo ich przemysły lekowe zbyt mocno uzależniły się od dostaw substancji aktywnych z Azji. W Polsce już kilka lat temu sporo mówiono o odbudowie możliwości rodzimej farmacji. Niestety, za słowami nie poszło wiele czynów. – W Polsce jest około stu fabryk i można powiedzieć, że to nie jest wykorzystany potencjał. We Francji, Szwajcarii czy Niemczech owszem, też są zależni od substancji z Chin, ale mają swoje mocne i prężne firmy farmaceutyczne, a Polska to zaniedbała. Kilka lat temu premier Morawiecki jeszcze jako minister zauważył, że trzeba by choć część z miliardów wydawanych na refundację leków przekierować tak, by stymulować produkcję farmaceutyczną w Polsce. Były dyskusje, warsztaty, kilka projektów, ale nie posunęliśmy się nawet o krok i firmy nadal radzą sobie same – mówi Barbara Misiewicz-Jagielak.
Branża liczy, że obecna epidemia dostarczy mocnego bodźca, by to zmienić. I dotyczy to nie tylko wytwarzania podstawowych substancji (gdzie na szczęście nie trzeba startować od zera, bo np. wspomniana Polpharma swój dział chemiczny utrzymała), ale również dofinansowania prac badawczych, by więcej leków było opracowywanych i wytwarzanych w kraju.
Całej rozmowy można posłuchać w Archiwum Dźwięków Radia Podlasie. Kliknij TUTAJ
AB [ja]
Kwiecień 2024
