W poprzednich kilku latach większość debat wokół budżetów i ich wykonania przebiegała w Siedlcach według przewidywalnego schematu. Opozycja eksponowała wysokość zadłużenia, wytykała nadmierny optymizm w szacowaniu dochodów i apelowała o cięcie wydatków bieżących. Koalicja z kolei kładła akcent na liczne inwestycje, pozyskiwane dla ich realizacji środki unijne, rosnący komfort życia w mieście i jego mocną pozycję jako ośrodka subregionalnego. To wszystko było i na poniedziałkowej (25 czerwca) sesji, ale pojawiły się i rzeczy nowe, wykraczające poza ocenę prawidłowości realizacji dochodów i wydatków minionego roku, pobrzmiewające już duchem przedwyborczych konwencji i wieców.

Znany z kwiecistego stylu radny Jerzy Jacek Myszkowski, występując w imieniu klubu PiS nazwał prezydenta Wielkim Budowniczym Miasta Siedlce, długo wyliczając wybudowane lub wyremontowane za jego rządów placówki oświaty, sportu i kultury oraz podkreślając dobre warunki stworzone inwestorom.
Wypowiadająca się w imieniu opozycyjnego klubu Lepsze Siedlce (dawniej PO, przekształcony po ogólnopolskim porozumieniu PO i Nowoczesnej) radna Magdalena Daniel poddała w wątpliwość rzetelność sprawozdań miasta, powołując się na całą serię poprawek składanych do Regionalnej Izby Obrachunkowej. Podkreśliła, że Izba mimo ogólnie pozytywnej oceny, wytknęła Siedlcom poważne naruszenie przepisów o finansach publicznych, kiedy to dla finansowego domknięcia roku 2017 wykorzystano środki z subwencji oświatowej na styczeń 2018.

Radny Andrzej Sitnik z opozycyjnych Bezpartyjnych Siedlec, od początku sprawowania mandatu radnego najostrzejszy krytyk prezydenta, powtórzył wyrażane wielokrotnie wcześniej opinie o niegospodarności, o opartych na fikcji założeniach dochodów i na obciążeniu, jakie władze miasta składają na barki następnych pokoleń.

Radna Stanisława Wardak z koalicyjnego Siedleckiego Towarzystwa Samorządowego wytknęła krytykom, że był czas, kiedy deficyt miasta był znacznie większy, a jednak prezydent dostawał wtedy absolutorium jednogłośnie. Wtedy bowiem PO była jeszcze w koalicji – i godziła się na zaciąganie zobowiązań, by miasto mogło skorzystać ze środków unijnych i intensywnie inwestować. Zapożyczania się na rozwój bronił też radny Robert Chojecki. Polemizował z nim Mariusz Dobijański, przywołując Nową Sól jako przykład miasta, które również dużo budowało, ale robiło to taniej i nie ma takich długów, jak Siedlce.

Wyjaśnień co do przywołanych przez radną Daniel zarzutów RIO udzielił zastępca skarbnika miasta, Grzegorz Kołodziejak. Nie zaprzeczył, że było to naruszenie przepisów, podkreślił natomiast, że chodziło o szybkie rozliczenie inwestycji w IV LO w sytuacji, kiedy opóźniały się przeznaczone na nią środki zewnętrzne. Tłumaczył, że miasto chciało pójść na rękę rodzimym firmom i nie generować zatorów płatniczych. Oprócz tego korygował podawaną przez radnych opozycyjnych półmiliardową kwotę długu podając, że jest ona o prawie 100 mln zł mniejsza. Argumentował, że pożyczki nie zostały przejedzone, ale posłużyły zwiększeniu majątku miasta, który między 2010 a 2017 rokiem zwiększył się o 207 mln zł.

Prezydent Wojciech Kudelski swoje wystąpienie na koniec debaty zmienił w sporej części w mowę podsumowująco-pożegnalną. Bronił strategii inwestycyjnej, podkreślając konieczność nadrobienia infrastrukturalnych zaległości. Uznał, że taka polityka, choć ryzykowna, sprawdziła się. Siedlce bowiem, w odróżnieniu od wielu innych miast, nie tracą mieszkańców i są dla nich coraz lepszym miejscem do życia. Długo chwalił swych podwładnych z urzędu miasta, którzy przez ostatnie lata przygotowywali i realizowali miejskie inwestycje oraz wdrażali państwowe reformy.

Ostatecznie w głosowaniu za absolutorium dla prezydenta padło 15 głosów. 7 radnych było przeciw, od głosu wstrzymał się 1.

AB/DJ