– Zaniepokoiło mnie stwierdzenie prezydenta z jego ostatniej konferencji prasowej, kiedy to powiedział: „Kto zabroni prezydentowi sprzedać miejskiej spółki, takie jak PEC czy PWiK?”. Jestem zaniepokojony tym, jaki wpływ ewentualna sprzedaż tych spółek może mieć na ceny ich usług dla mieszkańców – powiedział w dzisiejszej rozmowie z Radiem Podlasie radny Sitnik.
Radny od dawna krytykuje gospodarkę finansową miasta i ocenia, że rządząca Siedlcami ekipa może chwytać się wszystkich sposobów, by załatać trzeszczący budżet. Uważa więc, że trzeba o takiej ewentualności uprzedzić mieszkańców.
Urząd miasta odpowiada, że jest to zupełnie wydumany problem, bo planów sprzedaży miejskich spółek nie było i nie ma. Przywoływane stwierdzenie prezydenta obrazuje stan prawny, ale sama możliwość jest jedynie teoretyczna.
– W Siedlcach nigdy nie zostały podjęte działania czy plany, które zmierzałyby do prywatyzacji którejkolwiek ze spółek komunalnych. Jesteśmy jednym z niewielu już miast w Polsce, które posiada wszystkie spółki realizujące zadania na rzecz mieszkańców – mówi Paweł Mazurkiewicz, rzecznik urzędu miasta. Krytykuje on radnego za psucie atmosfery wokół sprawnie działających firm i wskazuje na dwa poważne czynniki, które przemawiają przeciw ich sprzedaży. – Każda z tych spółek realizowała inwestycje przy wykorzystaniu dofinansowań unijnych. Były one przyznane na cel publiczny, dlatego ewentualna prywatyzacja wiązałaby się z koniecznością ich zwrotu – podkreśla Paweł Mazurkiewicz.
Drugą przesłanką jest to, że spółki po prostu wspierają miasto finansowo. Nie jest tajemnicą, że udzielały mu kilka razy krótkoterminowych pożyczek. Miasto nie chce się pozbawiać takiej możliwości na przyszłość i dlatego woli zachować spółki pod swoją kontrolą.
AB/Siedlce/DJ
Kwiecień 2024
