Nasi misjonarze

drukuj Prześlij znajomemu zgłoś błąd archiwum Cofnij
util util util
foto

Ks. Tomasz Denicki. Korespondencja z Boliwii: Fiesta San Juan Bautista
2015-07-25 09:58:25 Artykuł czytany 3399 razy


Ks. Tomasz Denicki, kapłan pochodzący z diecezji siedleckiej, a obecnie pracujący na misji, przesłał do naszej redakcji kolejną korespondencję z Boliwii.


Jedziemy do Higus Pampa. Jest samo południe. Słońce niemiłosiernie przypieka przez szyby samochodu, kurz unosi się wielkimi tumanami spod kół samochodu i tylko, co jakiś czas, większy kamień uderzając w podwozie naszego auta budzi wszystkich z uśpienia. Dzisiaj obchodzimy  Uroczystość Narodzenia Świętego Jana Chrzciciela, a więc w parafii Aiquile mamy trzy fiesty.  Padre Deterlino pojechał do San Juan na godzinę 11.00, aby tam celebrować Mszę Św. natomiast my pojechaliśmy do Chiutara. Nie przyszło dużo osób. Don Zenón twierdził, że wczoraj za dużo wypili chichy i jeszcze nie doszli do siebie. Być może -  chociaż jest już 10.30. Czekaliśmy ponad pół godziny z nadzieją, że może przyjdzie więcej ludzi. W międzyczasie ksiądz Grzegorz Marczuk, misjonarz z Barbadosu i ksiądz Jarek Dziedzic z Bulo Bulo, robili zdjęcia i rozmawiali z miejscowymi Indianami. W zasadzie to Grzegorz pytał o wszystko, a Jarek był tłumaczem. Rano było bardzo chłodno, więc ubraliśmy się ciepło. Później  zrobiło się gorąco i szukaliśmy cienia, aby się schronić przed palącym słońcem. Pod wieczór znowu zrobi się zimno, a w nocy temperatura może spaść nawet poniżej zera.

Mszę Św. rozpoczęliśmy po godzinie jedenastej. Przewodniczył jej  ks. Jarek, a ja mówiłem kazanie.  Ks. Grzesiek podjął się funkcji fotografa i z ciekawością przyglądał się boliwijskiej rzeczywistości. W kaplicy był półmrok, stara budowla z adobe, z popękanymi ścianami, dziurawym dachem, z małymi oknami i oczywiści bez światła, bo nie ma prądu w tej wiosce. To wszystko przyozdobione łańcuchami z kolorowego papieru, takimi jak na choinkę, jakie pamiętam ze szkoły podstawowej. Przed eucharystią ktoś wpadł na genialny pomysł, że trzeba posprzątać w kaplicy. W zasadzie całkiem dobry pomysł posprzątać kaplicę przed świętem, tylko że zrobili to za późno. Nie wiem, na czym polegało sprzątanie, ale podejrzewam, że aby się nie kurzyło wylali kilka wiader wody na podłogę.  Później to zamiatali, czy coś w tym stylu. Podłoga jest cementowo-gliniana, więc zamieniła się w błoto. Ksiądz Jarek całą Mszę Św. próbował ocalić albę od zabrudzenia jednak z marnym skutkiem.

Po skończonej celebracji wyruszyliśmy w procesji z figurką św. Jana Chrzciciela. Jeszcze dobrze nie wyszliśmy na zewnątrz kapicy, a już słychać było strzały z petard. Co jakiś czas powietrze rozdzierały potężne wybuchy dynamitu. Miejscowa orkiestra już czekała aż wszyscy wyjdą z kaplicy. Doszliśmy do pierwszej stacji ale nie zaczęli grać.  Rozpocząłem więc modlitwę, w tym czasie ks. Jarek błogosławił święconą wodą, a rodzina Pasantes, czyli tych którzy zamówili Mszę Św., okadzała kadzidłem figurkę św. Jana i sypała konfetti na głowę bliskich i przyjaciół. Po skończonej modlitwie ruszyliśmy do drugiej stacji. Dałem znać orkiestrze żeby zaczęli grę. Próbowali zacząć ale coś im nie wychodziło, tak jakby drugi raz w życiu mieli instrumenty w swoich rękach. Historia powtórzyła się przy kolejnych stacjach. Po skończonej modlitwie próbowali coś grać ale za każdym razem wywoływało to tylko coraz większy śmiech zebranych.  Tylko gospodarz fiesty się wstydził i nerwowo wykrzykiwał w stronę kapeli: "Grać !!! Grać!!! Chyba jego krzyki pomogły bo po ostatniej stacji zaczęli  wydobywać jakieś dźwięki. Niektórzy mówili, że to ich muzyka.

O 13.30 mamy fiestę w Higus Pampa. Jedziemy spokojnie, to już niedaleko. Za 30 minut dojedziemy. Jesteśmy trochę zmęczeni.  Może nie tyle fiestą w Chiutara, co tymi zmianami klimatycznymi, raz zimno, raz ciepło. Wystarczy, że słońce zajdzie za chmurę i trzeba się ubierać, wyjdzie słońce zza chmur trzeba się rozbierać aż do podkoszulka. Zbliżamy się do wioski. Wyjechaliśmy troszkę w pośpiechu od razu po Mszy Św. i nic nie zjedliśmy. Zaczynam odczuwać głód i pragnienie, ale nie ma czasu na jedzenie, bo mają być chrzty więc przed Eucharystią trzeba będzie jeszcze zrobić katechezy chrzcielne. Skręcam w boczną drogę, tutaj już prawie nic nie jeździ. Teraz jedziemy dnem wyschniętej rzeki podskakując co jakiś czas na kamieniach. Zaczynamy się wspinać w górę, wąska piaszczysta droga, po obu stronach rosną cierniste krzaki i kaktusy. Jadę ostrożnie, aby nie przebić koła na tych kolcach, moje opony są już zupełnie zużyte, a na dętce już brakuje miejsca żeby łatać kolejne dziury. Z daleka zauważam jadącą z naprzeciwka jakąś ciężarówkę.  Jak tu się minąć? Szukam miejsca, aby gdzieś zjechać bezpiecznie na bok. Są coraz bliżej i dostrzegam na ciężarówce dużo ludzi ubranych na czarno. Wymachują rękami i coś krzyczą, ale są jeszcze za daleko, aby ich zrozumieć. Może chcą, abym się wycofał, bo nie będzie gdzie się minąć? Jadę dalej. Zenon mówi: "To pogrzeb! Jadą z ciałem zmarłego na cmentarz. Z daleka wypatrzyli twój samochód i chcą byś się zatrzymał." Podjeżdżam blisko i zatrzymuje się obok ciężarówki. Słyszę jakieś wycie i  zawodzenie. Z tego lamentu dochodzą do mnie jakieś słowa wielu osób tak, że nic nie rozumiem. Pytam się: " co się stało? Znowu odpowiadają mi wszyscy na raz wymachując rękami, tak że nie jestem w stanie zrozumieć ani słowa. Wychodzę z samochodu i proszę by się uciszyli. Prawie wszyscy ucichli pozostał tylko jeden głos jakby tło całego wydarzenia, taki lament rozpaczy, który przyprawiał mnie o dreszcze.

Proszą mnie, abym odprawił modlitwy pogrzebowe nad zmarłą i pobłogosławił wodę. Jeszcze nigdy nie modliłem się nad zmarłą w ciężarówce. Biorę z samochodu obrzęd pogrzebowy, stułę i próbuję wejść na samochód ciężarowy. Praktycznie nie ma miejsca, wszyscy stoją na baczność, poupychani jak sardynki w puszce. Proszę by się troszkę rozsunęli, abym mógł dojść do trumny, niektórzy młodzi zeskakują na drogę robiąc mi dostęp do zmarłej. Widzę trumnę. Robię dwa kroki i znowu się zatrzymuję. To niemożliwe!!! Prosto na mnie wyskakuje pies. Co robi pies w karawanie? Nie wygląda przyjaźnie i szczerzy zęby jakby bronił dostępu do swojej pani. Starsza pani jakimś kijem karci bestię tak, że w końcu mogę rozpocząć modlitwy. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. No nie!!! Ktoś ciągle wyje. Nie jest to płacz po stracie bliskiej osoby. Odwracam się i widzę w rogu młodego chłopca, który w teatralny sposób powtarza słowa modlitwy: "Alabaaaadoooo seaaaa santísimoooooo sacramentooooo". Bardziej  przypomina mi to wycie rannego wilka w lesie niż modlitwę, ale takie mają tutaj zwyczaje. Proszę go, aby przerwał swój śpiew na czas modlitwy. Przestaje natychmiast. W takich okolicznościach trudno się skupić na modlitwie.

Rozpoczynam modlitwy za zmarłą. No nie - znowu ten pies. Chociaż lepszy pies niż by mieli otwierać trumnę. Na wieku trumny położone są małe krzyżyki. Takie zwykłe z patyków, tylko że owinięte czymś co przypomina koński włos. Nie wiem co to znaczy. Już się pytałem kilka razy, ale nikt nie potrafił mi wyjaśnić. "Bo tak się robi"- słyszałem odpowiedź. Kończę modlitwę i błogosławię wodę. Kropię najpierw trumnę, a później ludzi zebranych na ciężarówce. Wykonuję powolne ruchy tak, aby ten pies mnie nie zaatakował. Z tego wszystkiego już zapomniałem, że się spieszę na fiestę. Żegnam się z ludźmi i schodzę z samochodu. Wszyscy są mi wdzięczni i tak jak na początku wszyscy naraz mi dziękują machając rękami. Młody chłopak w rogu ciężarówki powraca do swojego wycia.

Ruszamy dalej. Opowiadam całą sytuację z psem i mówię o moim zdziwieniu. Don Zenón wyjaśnia: " To taki zwyczaj. Jak ktoś umiera to zabija się jego psa". "Ale po co"? - dopytuję zaskoczony. " Po pierwsze"- mówi Zenek, żeby pies nie tęsknił, wtedy bardzo wyje i skamle. Po drugie, ludzie wierzą, że dusza zmarłego idzie w daleką podróż i żeby miał towarzysza podróży zabija się psa. Ludzie mówią, że dusza musi przeprawić się przez wielką rzekę". Trochę zaleciało mi to mitologią grecką chociaż nie podejrzewam ich o znajomość tej literatury. A jak zabijają psa? - pytam. "Wieszają na sznurku gdzieś blisko grobu albo blisko domu, na drzewie" - mówi nasz katechista. Już chyba nie chcę pytać dalej.

Przed naszym samochodem przebiega stado kóz i owiec. Wszystkie pomalowane na kolor różowy i czerwony. Chcąc zmienić temat zaczynam opowiadać Grześkowi o zwyczajach rolników i pasterzy w dniu Świętego Jana Chrzciciela. Jest taka tradycja, że 24 czerwca znaczy się zwierzęta farbą, a później wypuszcza się je wolno na pola. W tym dniu rozpoczyna się zima i do tego momentu wszyscy rolnicy muszą zwieźć swoje plony z pola. Gdyby się komuś nie udało tego zrobić, albo zwyczajnie by nie zdążył, to wypuszczone na wolność zwierzęta zniszczyłyby plony. Jak później odnaleźć zwierzęta w andyjskich górskich, polach i lasach? - zapytuje ciekawski misjonarz z Barbadosu. To pytanie kieruję do Zenona. Się chodzi, się szuka - odpowiada ze spokojem.

Dojeżdżamy na miejsce. Witamy się z mieszkańcami Higus Pampa i pytamy, czy są dzieci do chrztu. Pięcioro dzieci wraz z rodzicami i chrzestnymi idą z naszym katechistą, aby odbyć nauki chrzcielne, ja natomiast zapisuję intencje mszalne i rozmawiam z ludźmi. Rozpoczynamy Eucharystię. Wstęp robi nasz katechista w języku Quechua, cała reszta jest po hiszpańsku. Zawsze mam wątpliwości czy oni rozumieją co się do nich mówi. Od pewnego czasu zacząłem się modlić przed każdym kazaniem, aby to Bóg do nich mówił przez moje usta tak, by zrozumieli co On chce im powiedzieć.

Po kazaniu rozpoczynam liturgię chrzcielną. Za chrzcielnicę służy mi zwykły aluminiowy garnek. Po chrzcie każdego dziecka są oklaski, wszyscy gromkimi brawami wyrażają radość z nowych chrześcijan. Dobrze że tutaj nie polali wodą podłogi. Można spokojnie klękać. Na zakończenie Mszy Świętej błogosławię wszystkich zebranych i ruszamy w procesję do czterech rogów placu. Znowu zabrakło orkiestry więc modlimy się przez całą procesję przez wstawiennictwo Świętego Jana Chrzciciela odmawiając na przemian Ojcze nasz i Zdrowaś Maryjo. Jeszcze tylko obiad i wracamy do domu.



Większe zdjęcia można zobaczyć tutaj

ks. Tomasz Denicki
24.06.2015r. Aiquile- Bolivia             

DJ
wykop

Komentarze

  • zna
    2015-09-15 19:59:10

    arrow

    Nie wiem czy bym tak potrafił jak ksiądz, jest ksiądz Wielki.

    ps
    Ale ksiądz zapuścił brodę!

  • elektryk
    2015-08-02 11:59:17

    arrow

    Szacunek.

Odśwież obrazek.

Publikowane komentarze sa prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Portal nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania komentarzy obraźliwych lub zawierających wulgaryzmy.

foto

Caritas dla niepełnosprawnych
2023-02-16 14:38:58 Kategoria:

Rozumiejąc potrzeby osób z niepełnosprawnością Caritas Diecezji Drohiczyńskiej od lutego 2010 r. prowadzi Diecezjalny Ośrodek Wsparcia dla Osób Niepełnosprawnych...

więcej »
foto

Serwer Dell T330 – nowoczesne rozwiązanie dla małych...
2023-02-16 12:21:10 Kategoria:

Sewer to niezawodne urządzenie powszechnie wykorzystywane w wielu firmach. Przede wszystkim sprzęt cechuje się wysoką wydajnością oraz gwarancją bezpieczeństwa...

więcej »
foto

Na jakie telewizory warto zwrócić uwagę?
2023-02-16 11:25:20 Kategoria:

Choć nie milkną dyskusję, jaki telewizor LED byłby najlepszy, czy może trafniejszym wyborem byłyby telewizory LCD, plazma czy też zaawansowane technologicznie modele....

więcej »
foto

Jak mierzyć postępy działań SEO?
2023-02-15 11:06:39 Kategoria:

SEO, czyli Search Engine Optimization (optymalizacja stron pod wyszukiwarki internetowe) jest to zestaw technik stosowanych do zwiększenia widoczności witryny internetowej w...

więcej »
foto

Na co zwrócić uwagę, kupując pościel?
2023-02-14 12:48:01 Kategoria:

Sypialnia jest tą częścią domu, w której szuka się relaksu i spokoju. Wchodząc do niej tuż przed snem, powinna dawać poczucie bezpieczeństwa i być oazą po nawet...

więcej »
foto

Dlaczego młodzi ludzie coraz częściej inwestują na...
2023-02-14 10:39:26 Kategoria:

Przyjrzymy się, jak wygląda inwestowanie w akcje. Jak przygotowują się do tego młodzi inwestorzy? Czy giełda jest dla każdego?

więcej »
foto

Jak zacząć przygodę z pływaniem?
2023-02-13 10:48:46 Kategoria:

Aktywność fizyczna jest niezbędna do zachowania zdrowia, jednak nie każda dyscyplina będzie odpowiednia dla wszystkich. Jedni z nas wolą sporty siłowe, inni spokojną...

więcej »
- 101,7fm / 106,0 fm - ONAIR


Zapraszamy na audycje:

foto

O tym się mówi... Poranna rozmowa na antenie KRP
2023-02-09 16:07:30 Kategoria:

Codziennie, od poniedziałku do piątku o godz. 8:12 polecamy "O tym się mówi..." poranną rozmowę w Katolickim Radiu Podlasie. Gośćmi Marcina Jabłkowskiego i Andrzeja...

więcej »


Co, gdzie, kiedy

w lewoKwiecień 2024w prawo
Pon Wt Śr Czw Pią So Nd
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30

Najnowsze Informacje