- Mieszkańcy zgłaszają znalezionego padłego dzika do lekarza weterynarii, do Inspekcji Weterynaryjnej, albo do Urzędu Gminy - mówi Powiatowy Lekarz Weterynarii w Parczewie, Anna Gołacka. - Inspekcja Weterynaryjna wysyła lekarza urzędowego na pobieranie prób od tych dzików pod kątem afrykańskiego pomoru świń. Następnie zwłoki są dezynfekowane, znakowane farbą, pakowane w do worka na zwłoki. Nie mamy jeszcze informacji, czy te konkretne dziki były zarażone, bo przez dużą liczbę zgłoszeń trzeba na to czekać nawet 10 dni.
Niepokój wzbudził fakt, że część worków została otwarta, a zwłoki zwierząt widoczne. Czy może to wpłynąć na rozprzestrzenienie wirusa ASF?
- Worki w momencie pakowania zwierząt zostały zamknięte. Zwierzęta nie są w stanie same ich otworzyć. Najwidoczniej zrobił to człowiek. Czy wpłynie to na przenoszenie wirusa? Trzeba mieć świadomość, że w lasach w Sosnowicy 90% dzików jest chorych na ASF. Środowisko lasu jest również skażone. Nie sądzę, że sytuacja mogłaby się pogorszyć przez kilka dni - mówi Anna Gołacka.
Jest coraz więcej padłych dzików. - Od początku stycznia do 12 marca zgłoszono do nas 197 sztuk. W zeszłym roku było ich o wiele mniej, pojedyncze przypadki - mówi Powiatowy Lekarz Weterynarii w Parczewie, Anna Gołacka. Na pytanie, jak można rozwiązać problem długiego pozostawiania zwłok padłych dzików w lesie, odpowiada: - To co dotyczy lasu, lepiej zostawić w lesie. Mamy zasadę, by przewozić padłe dziki od razu do zakładu, gdzie się je utylizuje, zamiast składować je w innym miejscu. Istnieją już firmy, które zajmują się pośredniczeniem w odbiorze padliny i przewożą zwłoki nawet na drugi koniec kraju, ale nijak ma się to do skutecznego zwalczania choroby - dodaje lekarka.
Fot. Archiwum podlasie24.pl
KB/DJ
Kwiecień 2024