Na wójta z Piszczaca wylewa się morze hejtu. Obrońcy zwierząt zarzucają Kamilowi Kożuchowskiemu niejako współudział w znęcaniu się nad psami, a to dlatego, że gmina nie interesowania się ich losem po przekazaniu odławiaczowi. Nie kontrolowano warunków życia psów. Na przestrzeni kilku lat trafiło tam z Piszczaca 25 zwierząt dorosłych i 8 szczeniąt i nie dawano im szansy na adopcję. - Gmina płaciła jedynie 1400 zł za psa. To były koszty transportu do oddalonego o 250 km schroniska, a powinna płacić za pobyt według stawki dziennej. Samorząd ma obowiązek płacić za utrzymywanie psa, a nie sprawdza, w jakich warunkach przebywa? Już samo to wskazuje, że coś jest nie tak. Skala naruszeń prawa jest duża w przypadku tej gminy, wójt będzie się tłumaczyć w prokuraturze - zapowiada Magdalena Muczyńska.
Zarzuty brzmią poważnie, ale nie są to jeszcze wnioski prokuratorskiego postępowania. Na formułowanie oskarżeń jest za wcześnie. Tymczasem duży niesmak budzi sposób działania aktywistów. W internecie krążą ich wulgarne komentarze po adresem wójta Kożuchowskiego. Obrywa się również radnym. Administratorzy specjalnie utworzonego profilu życzą im wszystkiego, co najgorsze, używając niewybrednych określeń. Wójt nie zgadza się z zarzutami, uważa, że są bezpodstawne. Samorząd robi wiele, aby bezdomne zwierzęta trafiły do nowych domów, a nie ma możliwości sprawdzenia, czy schronisko działa prawidłowo, bo od tego, jak zaznacza wójt, są różne służby w tym kraju. Podkreśla, że gmina podpisywała jednocześnie umowy z dwoma schroniskami, z Azylem w Białej Podlaskiej oraz z Radysami. To drugie było alternatywą, na wypadek gdy w Azylu brakowało miejsca. Od tego roku samorząd nie współpracował już z Radysami. Wójt zwraca uwagę, że problem leży gdzie indziej... a mianowicie w ludziach, którzy wyrzucają psy na ulicę. To do nich trzeba dotrzeć, a nie atakować samorządowców. - To przecież nie my pozbawiliśmy te zwierzęta domu, nie my skazaliśmy je na taki los - zaznacza wójt. Wątpi w szczere intencje atakujących go aktywistów, czuje się przez nich nękany. Mówi, do czego się posuwają: analizują oświadczenia majątkowe wójtów. Jak jeden napisał, że otrzymał darowizną gospodarstwo, to zasugerowano, że jest złodziejem... To pokazuje poziom tych osób. Im nie zależy tak naprawdę na dobru krzywdzonych zwierząt. Nienawiść do ludzi próbują leczyć chorą miłością do zwierząt - dodaje. Hejt boli go tym bardziej, że jest miłośnikiem psów i w jego domu przebywa kilka zwierzaków, które były wcześniej bezpańskie. Dlatego przygotowuje pozew przeciwko zajadle atakującym go aktywistom.
Beata Malczuk
Fot. Facebook/Gmina Piszczac-To lubię
[ja]
Kwiecień 2024
