SMS-y i specjalizacje…
Nie zagłębiając się w podłoże sporu pomiędzy lekarzami, a ordynatorem, bo niewątpliwie takowy jest, ograniczymy się do przedstawienia głównych wątków tej sprawy. Lekarze zarzucają swojemu szefowi, że stosuje wobec nich szantaż i groźby. „ Ordynator regularnie stosuje mobbing wobec pracowników. Główną formą kontaktowania się z lekarzami są niepokojące SMS-y, także w godzinach nocnych. Ordynator zmusza lekarzy do dyżurów wbrew ich woli, często kilka pod rząd, do wykonywania pracy w oddziale po dwóch dobach dyżuru, pomimo poinformowania go o zmęczeniu i trudnościach w dalszym wykonywaniu pracy. Nieustająco próbuje skłócić ze sobą zespół lekarski, wysyłając poszczególnym osobom SMS-y o sprzecznej treści, nastawiając wrogo lekarzy wobec siebie. Poszczególnych lekarzy szantażuje wykorzystując ich trudną sytuację życiową”- czytamy w piśmie. Dalej lekarze skarżą się, że ordynator skutecznie utrudnia niektórym z nich zrobienie specjalizacji. Na dowód tego przytaczają przykłady. Jednym z nich jest uniemożliwienie dr nauk medycznych złożenie kompletu dokumentów we wskazanym terminie i podejście do Państwowego Egzaminu Specjalizacyjnego z ginekologii i położnictwa, drugim przykładem jest, jak to określono, zmuszanie lekarza do czterech kolejnych dni dyżuru, po których dodatkowo pozostał w oddziale do 14.30 piątego dnia nieustającej pracy. Są opisane też inne przykłady.
Inne oskarżenia
Dziewięciu lekarzy oskarża swojego przełożonego o lekceważenie prawa i oszustwa. Cytuję: „ Wpisywał siebie w grafiku dyżurów w okresie od 1 listopada 2012 do końca grudnia 2012r., a w rzeczywistości nakazywał, obiecując otwarcie specjalizacji i zatrudnienie, pełnienie dyżuru przez ( tu wymienione są nazwiska dwóch lekarek), które w tym czasie nie były zatrudnione na oddziale. Następnie wystawiał rachunki, oszukując dyrektora SP ZOZ-u, na swoje nazwisko, wpisując swoją stawkę za dyżur, pobierając wynagrodzenie za dyżury, których faktycznie nie pełnił”- piszą zdesperowani lekarze.
Swoje żale lekarze wylali na trzech stronach papieru, konkludując: „ Wobec ciągłych upokorzeń, szantażu, prób skłócenia poszczególnych lekarzy, praca na oddziale ginekologiczno- położniczym pod przewodnictwem ordynatora stała się niemożliwa. Nie widzimy możliwości współpracy z dotychczasowym ordynatorem. Część lekarzy rozpoczęła już poszukiwania innych miejsc pracy, w przypadku dalszego kierowania oddziałem przez dr…”.
Ostatniego dnia grudnia ub. roku chcieliśmy porozmawiać z lekarzami oddziału podpisanym pod skargą. Niestety odmówili, podobnie uczynili inni pracownicy szpitala, których zapytaliśmy o konflikt.
Co dalej?
- Na tą chwilę została powołana przez dyrektora Szpitala Powiatowego w Garwolinie komisja, która analizuje zarzuty podniesione w tej skardze. Dopóki nie skończy pracy komisja, dopóki nie będę miał zobiektywizowanej wiedzy faktycznej, co się naprawdę wydarzyło, ja nie jestem w stanie podjąć jednoznacznych działań- powiedział Krzysztof Żochowski, dyrektor garwolińskiego SP ZOZ.
Co będzie, jeżeli potwierdzą się zarzuty w stosunku do ordynatora? A jak się nie potwierdzą, co wówczas?
W obu przypadkach ktoś za to odpowie.O dalszym biegu sprawy będziemy informować.
WJ/Garwolin [MSz]
Kwiecień 2024
