Prezes Jacek Niedźwiedź, który 13 czerwca powrócił do pracy tłumaczy, że takie przypadki się zdarzają i nie widzi w tym większego problemu.
- W 3 przypadkach rzeczywiście okazało się, że samochód był uszkodzony. Należy jednak zaznaczyć, że były to awarie, które wynikały z eksploatacji. Żaden z naszych autobusów nie został zatrzymany przez Inspektorat Transportu Drogowego (ITD) czy policję. Nie zgłoszono także usterek, które wynikają np. ze stanu ogumienia, tarcz hamulcowych, okładzin czy układu kierowniczego. Wszystkie usterki, które wystąpiły w tych trzech autobusach były związane z eksploatacją.
Jacek Niedźwiedź odpiera też zarzuty, jakoby stan techniczny pojazdów nie był sprawdzany przed wyjazdem na wycieczkę. Zapewnił, że takie kontrole mają miejsce. Jednak dopiero 13 czerwca, po nagłośnieniu przez nas sprawy, wydał rozporządzenie nakazujące drobiazgowe sprawdzenie każdego autokaru przed wyjazdem.
Co do zarzutów o panującym bałaganie w firmie, szef PKS-u zapewnia, że wszystko jest w jak najlepszym porządku i dziwią go negatywne opinie pracowników.
- Firma pracuje normalnie. Wszyscy wiedzą, co mają robić. Tygodniowa czy półtoratygodniowa nieobecność prezesa, nie destabilizuje firmy. Nie jest ona bowiem sterowana wyłącznie przez niego. Jest to „maszyna” dobrze naoliwiona, która pracuje poprawnie. Wydaje mi się, że cała ta sytuacja jest związana z niepewnością restrukturyzacyjną firmy. Być może pracownicy wyrażają w ten sposób swoje emocje.
O tym jak powyższą sytuację komentuje burmistrz Radzynia – Witold Kowalczyk, który z ramienia Samorządu Miasta lada dzień przejmie radzyński PKS - powiemy już jutro (15 czerwca).
Więcej informacji z Radzynia Podlaskiego i powiatu radzyńskiego
SKarw/Radzyń Podlaski [ja]
Kwiecień 2024
