Biegnąc przez Polskę, Piotr na własnej skórze przekonał się o gościnności rodaków: czy to w Siemiatyczach, czy w Dęblinie mógł liczyć na nocleg i poczęstunek. Prawdziwa przygoda zaczęła się jednak po przekroczeniu polsko-słowackiej granicy. Piotr nie korzysta z hoteli, wygodne łóżko zastępuje swoim wielofunkcyjnym wózkiem. I czasem, w trakcie takiego przystanku na trasie, zdarza się „dreszczyk emocji”, na przykład, kiedy nocuje się pod jabłonką na terenie słowackiego parku narodowego Płaskowyż Murański i trzeba wierzyć, że mieszkające tam niedźwiedzie i inne zwierzęta nie będą zbyt towarzyskie…
Wózek Piotra zaczął kapitulować już na Słowacji - skutkiem zbiegania z gór i pokonywania przełęczy było przetarcie aluminiowych obręczy kół. Potrzebna była wyprawa do sklepu rowerowego by uzupełnić sprzęt. Polski biegacz ciągnący za sobą wózek ze zdjęciem Jana Pawła II budzi ciekawość na zagranicznych trasach. Kierowcy „pozdrawiają” Piotra światłami, mieszkańcy częstują lokalnymi przysmakami, a szczególnie miłe są spotkania z Polakami.
Nadchodząca Wielkanoc będzie dla Piotra szczególna: ciągle w biegu, z dala od domu i rodziny. Ale jak mówi sam Piotr: „im trudniej, tym lepiej”. I coraz bliżej Rzymu.
Bieg Piotra jest relacjonowany na wydarzeniu na FB
Oto zdjęcia z Włoch i Austrii.
Zobacz zdjęcia w większym rozmiarze
Piotr Kuryło Team