Czytelnia

drukuj Prześlij znajomemu zgłoś błąd archiwum Cofnij
util util util
foto

NIK kontra wojskowa stajnia Augiasza
2023-01-13 11:43:13 Artykuł czytany 207 razy


Za zgodą Wydawnictwa UNITAS publikujemy artykuły oparte na podstawie książki Wiktora Świetlika „Polska Stasiaka”. W pierwszym z nich autor opisuje okres pracy swojego bohatera w Najwyższej Izbie Kontroli i walkę z nielegalnym handlem bronią.

Historia nikowskich kontroli w armii w latach 90. to historia obrony postkomunistycznej instytucji przed zmianami. Nieustępliwy audytor Władysław Stasiak stanął naprzeciwko profesjonalnych handlarzy bronią i chroniącego ich systemu. To historia do tej pory nieznana, a w dodatku z happy-endem. Dawidowi udało się pokonać Goliata.


Gdy Lech Kaczyński wprowadza do Izby młodych ludzi, los poprzedniego prezesa i inspektora zajmującego się FOZZ porusza chyba wszystkich. Szefem gabinetu owego szefa NIK zostanie Aleksander Szczygło, którego życiorys polityczny będzie się nieustanie z losami Stasiaka przeplatać, choć ich relacje nie zawsze w przyszłości będą łatwe. Kontaktami z mediami zajmuje się młoda dziennikarka z opozycyjnym życiorysem, czyli Barbara, a Stasiak szybko zostaje p.o. dyrektorem swojego departamentu zajmującego się kontrolą wszelkich służb mundurowych.

Oni i ich koledzy są nowi, ale przecież reszta jest wciąż niezmieniona. Po mrocznych korytarzach snują się wieloletni urzędnicy i rozmawiają swoim urzędowym, mocno socrealistycznym językiem, nawet o kwestiach prywatnych. O tym, że w czasach moczarowskich i wcześniejszych nabór niekoniecznie obejmował tylko osoby z wyższym wykształceniem, świadczą tabliczki na drzwiach, gdzie przed imieniem i nazwiskiem jest dumne „mgr”. W dodatku na wielu drzwiach takich tabliczek nie ma. – Pani Barbaro, Urząd Rady Ministrów wydawał się ponury, ale przy tym NIK to bohema artystyczna i cyganeria krakowska – kpi poeta i urzędnik Lech Dymarski, który także przejdzie z „wesołej” kancelarii premiera do mrocznego NIK, gdzie zostanie rzecznikiem prasowym, a niedługo potem członkiem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji (KRRiT).

Pierwsza drużyna Lecha Kaczyńskiego

Młodzi w NIK trzymają się razem. Lech Kaczyński zapowiedział „otwarcie przed nimi wszystkich drzwi” i rzeczywiście zaczął się szturm, który dla starych pracowników jest niczym tsunami dla turystów na spokojnej wyspie. Jeden ze szturmujących wówczas, Stanisław Kostrzewski będzie potem relacjonował, że rodziło to potworne problemy: – Aby dojść do stanowiska doradcy w departamencie, należało pracować przynajmniej 15 lat. A oto zatrudnia się młodych ludzi po studiach i daje im stanowiska doradców! To był szok dla wielu!

Ale nie tworzy się, jak w wielu innych miejscach, instytucja dwóch prędkości. Współpraca bywa trudna, ale jest. Departamentowi, którym Stasiak faktycznie zaczyna szybko kierować, podlega wojsko, policja, Straż Graniczna. Ogromny obszar i pole do gigantycznych nieprawidłowości. Takich jak wykryta przez departament, zatrudniający Stasiaka, głośna wówczas afera Proxy, w którą zamieszane są postaci związane z polityczną i finansową oligarchią kraju.

Tak opisał ją na łamach „Dziennika” dziennikarz Leszek Kraskowski:

Rok 1991, pierwszy duży przekręt za duże pieniądze. Minister przemysłu i handlu Henryka Bochniarz zleca Agencji Rozwoju Przemysłu podpisanie umowy z firmą Proxy Marka Dochnala. Ma on się zająć pisaniem ekspertyz dla zakładów Mesko i restrukturyzacją przemysłu zbrojeniowego. Nie ma żadnego przetargu ani konkursu – Henryka Bochniarz podpisuje wniosek do ARP przygotowany przez… Marka Dochnala. Sprawę bada NIK, wybucha afera Proxy. „Wynagrodzenie, które Skarb Państwa wypłacił Proxy, było niewspółmierne do wykonanej pracy” – stwierdza raport Najwyższej Izby Kontroli. Dochnal ma dostęp do poufnych materiałów, choć nie ma na to zgody resortu obrony. Senator Zbigniew Romaszewski publicznie oskarża Proxy o powiązania z niemieckim wywiadem.

Mając to w pamięci, a także losy Falzmanna czy Pańki, Stasiak, jego szefowie i podwładni szybko nabywają świadomości, że brudnej polityki, nieprawidłowości i wielkiej przestępczości w swojej pracy będą dotykać nie tylko w postaci sporządzania raportów i przeglądania papierów. Wedrą się one w ich życie, a oni będą musieli przed nimi obronić nie tylko innych, ale i siebie i swoich bliskich.

Lucjan Bełza jest prawnukiem poety Władysława Bełzy, autora wierszyka dla dzieci: Kto ty jesteś? Polak mały. Potomek przedłożył jednak niebieski mundur nad rymy. Przed NIK zajmował się zwalczaniem przestępczości w milicji i policji. I on także – z tak różnymi korzeniami – mógł nie ułożyć sobie dobrych relacji z nowym dyrektorem. Pamięta datę, kiedy się spotkali. – Drugiego stycznia 1994 roku dyrektor Dziedzic zaprowadził mnie do pokoju na trzecim piętrze. Powiedział „to jest Władek Stasiak. Będziecie razem pracować”. Tak się zaczęło – wspomina Bełza. Razem pracowali następne szesnaście lat. Do 10 kwietnia 2010 roku. Bełza szybko przekonuje się do Stasiaka. – Po raz pierwszy zobaczyłem, jakie ma podejście, gdy wykryłem, że w Biurze Ochrony Rządu (BOR) niszczono dokumenty. Poufne, ściśle tajne. To była sprawa polityczna. Wielu by się wycofało. Bałem się, że powie „przykryjmy to”, „zajmijmy się czymś innym”, „przełóżmy”. Władek powiedział, że nie możemy tego odpuścić. Złożyliśmy zawiadomienie do prokuratury. Zobaczyłem wtedy, jaki to odważny i uczciwy facet.

Kontrole wojska i policji to dwa różne światy. Wojsko się chroni. Zresztą to wokół niego obraca się wówczas dużo większymi pieniędzmi. Ono jest państwem w państwie, zamkniętym, niezrozumiałym dla innych. Strzeże swojej, nie zawsze legalnej prywatności. Jest zakotwiczone w postkomunistycznych układach, a mentalnie tkwi w PRL. Historyk profesor Jerzy Poksiński w połowie lat 90. podczas wykładu dla kadry oficerskiej w Akademii Obrony Narodowej pyta, czy słuchacze zgadzają się z opinią Wojciecha Jaruzelskiego, że Ryszard Kukliński to zdrajca. Ku jego przerażeniu cała sala podnosi ręce.

Dziesięć lat później, w 2015 roku, inny historyk, znany badacz dziejów najnowszych Antoni Dudek będzie podsumowywał na łamach „Rzeczpospolitej”:

Mamy problem z wojskiem, jego szkoleniem i mentalnością części kadry. W wojsku silniej niż w innych służbach publicznych obecny jest resentyment peerelowski. W końcu w PRL armia, obok aparatu bezpieczeństwa, była strukturą najbardziej zindoktrynowaną. Poza tym zmiany w wojsku po 1989 r. wprowadzane były najwolniej i z największymi oporami. Dlatego w armii mamy do czynienia z problemem pękniętej tradycji.

System ochrony korupcji

Historia nikowskich kontroli to właśnie historia obrony postkomunistycznej instytucji przed zmianami. Pierwszą barykadą okazuje się sam problem strukturalny, który sprawiał, że w momencie, gdy Dziedzic i Stasiak biorą się do kontroli armii, te są często fikcją. A to dlatego, że częścią pracowników NIK są zawodowi żołnierze w służbie czynnej, których po prostu oddelegowano do Izby. Teoretycznie najlepiej nadają się do kontrolowania wojska pod kątem merytorycznym, bo je znają. Tyle że właśnie dlatego okazują się nieskuteczni. Kontroler w każdej chwili może zostać wezwany z powrotem do wojska, gdzie jego kariera niekoniecznie będzie się układać różowo po tym, jak wcześniej „szkodził armii” zbyt wnikliwymi dociekaniami. Jacek Jezierski: – Były to czasy, w których nie obowiązywała jeszcze zasada, że obszary powinny zostać poddane kontroli cywilnej. […] Dla wszystkich było jasne, że to relikt, który przeczy idei cywilnej kontroli nad armią i sprawami wewnętrznymi.

Żołnierze mają jeszcze jeden prosty powód, by nie być zbyt dociekliwymi i krytycznymi kontrolerami. Otrzymują podwójne uposażenie. Z wojska i NIK równocześnie. Jeśliby ich ściągnięto z powrotem do armii, straciliby. Jeśliby przeszliby do cywila i pozostali w NIK, tak samo. Najbardziej opłacalnym więc wyjściem finansowym jest być tu i tu. Rachunek finansowy zdecydowanie wskazuje na to, by się nie wychylać i nie podpadać.

Ten patologiczny układ natrafia jednak na swoich przeciwników, a historia rozbicia go pokazuje, jak wiele zdziałać może kilku odważnych, inteligentnych i uczciwych ludzi z poczuciem misji.

Wydaje się, że system podwójnego zatrudnienia skutecznie ubezwłasnowolni Józefa Dziedzica, bezpośredniego przełożonego Stasiaka. Pułkownik zleca kontrolę 36 Specpułku Lotniczego (dziś 1 baza Lotnictwa Transportowego na Okęciu). Audytorów interesuje sprawa, która w ówczesnej biednej Polsce budzi dużo spekulacji medialnych. To podróże VIP-ów, najważniejszych ludzi w państwie, szczególnie tych z otoczenia Mieczysława Wachowskiego, prawej ręki prezydenta Lecha Wałęsy. Wycieczki notabli – ich koszt i zasadność – budzą wątpliwości kontrolerów. W tym samym czasie pułk „na mieście” zyskuje potoczną nazwę „taksówka rządowa”.

„Zupełnie przypadkowo” Dziedzic zostaje szybko odwołany do Ministerstwa Obrony Narodowej, którym kieruje także człowiek Wałęsy i kolega Wachowskiego – Zbigniew Okoński. Prezes Lech Kaczyński staje w obronie swojego dyrektora, chwali go za odwagę i twierdzi, że odwołanie nie jest dziełem przypadku. Pisze do ówczesnego premiera Józefa Oleksego w tej sprawie. Nadaremnie. Zresztą akurat Oleksego za to nadmiernie winić nie należy. Szef rządu nie ma tu wiele do gadania, bo minister jest z nadania prezydenta, a ówczesny system polityczny zakłada istnienie resortów „prezydenckich”.

Okazuje się więc, że w wyniku kontroli podjętej w pułku „latających taksówek” pułkownik Dziedzic jest tak potrzebny w MON, że nie może dłużej pracować w NIK. Po prostu się nie da. Gdy już wydaje się, że armijno-polityczne sitwy za pomocą prostego ruchu kadrowego pozbyły się upartego kontrolera na dobre, ten wykonuje z kolei swój ruch. Szybko odchodzi ze struktur wojskowych do rezerwy i z czasem wraca do NIK, kierowanego już przez nowego prezesa Janusza Wojciechowskiego. Z czasem dawny departament zostanie wreszcie „ucywilniony”. Skończy się tkwienie jedną nogą tu, a drugą tu, które sprawiało, że ruszyć nie można było żadną.

Ale zanim to nastąpi, Władysław Stasiak musi znaleźć rozwiązanie problemu wojskowych kontrolerów, których – gdy będą zbyt wścibscy – błyskawicznie można odwołać. Metoda na złamanie systemu okazuje się pozornie prosta. Pozornie, bo każdy, kto miał do czynienia z zarządzaniem instytucją państwową, wie, jaką zbrodnią jest tam złamanie choćby najgłupszej czy najbardziej nonsensownej zasady uświęconej latami jej wdrażania. Zresztą nie tylko tam, jak stwierdził amerykański prezydent Woodrow Wilson: „Jeśli chcesz zrobić sobie wrogów, spróbuj coś zmienić”. Dochodzi do tego szantaż moralny. Jarosław Kaczyński wspomina, że Stasiak opowiadał, iż próbuje się go zniechęcić do zbyt wnikliwych kontroli argumentami typu: tym ludziom jest bardzo ciężko, uwarunkowania są skomplikowane i można kogoś skrzywdzić, a przecież zawsze tak było i działało.

Fałszywa bandera


Stasiak zmian się nie boi, ale stara się zdobywać do ich przeprowadzania sojuszników. Nie chcąc dopuścić do tego, by jego kontrolerzy działali pod jakimkolwiek naciskiem, wraz z Józefem Dziedzicem starają się kierować do kontroli wojska osoby, które nie miały dotychczas nic wspólnego z armią. – Byli wojskowi natomiast kontrolowali z zasady policję lub inne organy i jednostki resortu spraw wewnętrznych, nie zaś wojsko – potwierdza Ryszard Nojszewski, który wtedy właśnie przyszedł do NIK z wojska, a w chwili pisania tej książki jest pracownikiem „wojskowego” departamentu.

Lucjan Bełza poświadcza, że dyrektor Dziedzic stawiał twardo warunek, że nie można mieć osób uzależnionych, na podwójnych etatach.

Wojskiem – pod wpływem Stasiaka – zajmują się więc kontrolerzy cywilni, możliwości nacisku zostają w rezultacie bardzo ograniczone. Audyt przechodzą jednostki i zakłady zbrojeniowe. Kontrole zyskują nową jakość. Wszyscy mają w pamięci sukces związany z Proxy. Następują kolejne dotyczące handlu bronią. – Z miejsca sypały się na nas skargi. Sugerowano nam, żeby spraw nie ruszać, bo kontakty po tamtej stronie sięgają Wachowskiego, prezydenta Wałęsy, służb. Ówczesny Urząd Ochrony Państwa pisał na nas skargi, które potem okazywały się bezzasadne – relacjonuje Lucjan Bełza.

Przedmiotem kontroli jest między innymi państwowa centrala handlu bronią Cenzin, założona w latach 80., by sprzedawać polską broń, niekoniecznie legalnie. Przekręty związane z jej działalnością będą wychodziły jeszcze długo, przedstawione zostaną między innymi w raporcie sporządzonym w trakcie likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych (WSI). Jak się okaże, Cenzin między innymi miał sprzedawać broń do krajów objętych embargiem. Amerykańska prasa i raporty dotyczące nielegalnego handlu bronią opisują sprzedawanie czołgów T-72 do objętego embargiem Jemenu i do Iranu. Mechanizm polega na oficjalnym eksportowaniu broni do krajów mogących ją nabywać (według tygodnika „Wprost” rolę fikcyjnego pośrednika pełnił między innymi Sudan) i natychmiastowej „odsprzedaży” państwu, które obowiązuje zakaz sprzedaży broni. Oczywiście nasza centrala na tym zarabia, ale pojawianie się czołgów z Polski tam, gdzie według podpisanych zobowiązań pojawiać się nie powinny, nie służy naszemu wizerunkowi w czasie, kiedy wchodzimy do NATO i staramy się o wejście do Unii Europejskiej. Pojawiają się też publikacje i opinie, że Polska miała wyprzedawać sprawną broń za bezcen pod pretekstem zalegania w magazynach.

Wnioski z tych kontroli były – i są do dzisiaj – tajne. W ten sposób po stronie ówczesnego NIK nie może znaleźć się silny sojusznik, jakim są media i opinia publiczna. Wszystko odbywa się w dyskretnym półmroku gabinetów. Także skargi na inspektorów, które wtedy sypią się ze strony polityków oraz urzędników z Ministerstwa Przemysłu i Handlu, o których byli pracownicy NIK opowiadają autorowi niniejszego artykułu. Stasiak jak zawsze staje po stronie swoich ludzi. Nie daje się i nie rezygnuje z kontroli. Ich efektem jest między innymi wykrycie pośredniczących w handlu firm pod fałszywymi nazwami i z pozmienianymi szyldami.



wykop

Komentarze

Odśwież obrazek.

Publikowane komentarze sa prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Portal nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania komentarzy obraźliwych lub zawierających wulgaryzmy.

A U T O P R O M O C J A



Siedlecka Manufaktura Kawy i Wydawnictwo Diecezji Siedleckiej UNITAS od wielu miesięcy prowadzą wspólna akcję promocji czytelnictwa „Dobra książka z dobra kawą zawsze sobie dobrze radzą”.
W tę akcje wpisują się radiowe niedziele, które na przełomie stycznia i lutego odbywają się w siedleckich parafiach. Za każdą zakupiona książkę można otrzymać puszkę aromatycznej kawy i „kawowe” kolorowanki.

Również w audycji  EXLIBRIS  od czasu do czasu będziemy mięli  dla Państwa książkę i puszkę kawy. Proszę zatem nas słuchać od poniedziałku do piątku o. 13.10. Na audycję zapraszają Joanna Kuczborska i Agnieszka Osmólska-Ilczuk.



foto

Caritas dla niepełnosprawnych
2023-02-16 14:38:58 Kategoria:

Rozumiejąc potrzeby osób z niepełnosprawnością Caritas Diecezji Drohiczyńskiej od lutego 2010 r. prowadzi Diecezjalny Ośrodek Wsparcia dla Osób Niepełnosprawnych...

więcej »
foto

Serwer Dell T330 – nowoczesne rozwiązanie dla małych...
2023-02-16 12:21:10 Kategoria:

Sewer to niezawodne urządzenie powszechnie wykorzystywane w wielu firmach. Przede wszystkim sprzęt cechuje się wysoką wydajnością oraz gwarancją bezpieczeństwa...

więcej »
foto

Na jakie telewizory warto zwrócić uwagę?
2023-02-16 11:25:20 Kategoria:

Choć nie milkną dyskusję, jaki telewizor LED byłby najlepszy, czy może trafniejszym wyborem byłyby telewizory LCD, plazma czy też zaawansowane technologicznie modele....

więcej »
foto

Jak mierzyć postępy działań SEO?
2023-02-15 11:06:39 Kategoria:

SEO, czyli Search Engine Optimization (optymalizacja stron pod wyszukiwarki internetowe) jest to zestaw technik stosowanych do zwiększenia widoczności witryny internetowej w...

więcej »
foto

Na co zwrócić uwagę, kupując pościel?
2023-02-14 12:48:01 Kategoria:

Sypialnia jest tą częścią domu, w której szuka się relaksu i spokoju. Wchodząc do niej tuż przed snem, powinna dawać poczucie bezpieczeństwa i być oazą po nawet...

więcej »
foto

Dlaczego młodzi ludzie coraz częściej inwestują na...
2023-02-14 10:39:26 Kategoria:

Przyjrzymy się, jak wygląda inwestowanie w akcje. Jak przygotowują się do tego młodzi inwestorzy? Czy giełda jest dla każdego?

więcej »
foto

Jak zacząć przygodę z pływaniem?
2023-02-13 10:48:46 Kategoria:

Aktywność fizyczna jest niezbędna do zachowania zdrowia, jednak nie każda dyscyplina będzie odpowiednia dla wszystkich. Jedni z nas wolą sporty siłowe, inni spokojną...

więcej »
- 101,7fm / 106,0 fm - ONAIR


Zapraszamy na audycje:

foto

O tym się mówi... Poranna rozmowa na antenie KRP
2023-02-09 16:07:30 Kategoria:

Codziennie, od poniedziałku do piątku o godz. 8:12 polecamy "O tym się mówi..." poranną rozmowę w Katolickim Radiu Podlasie. Gośćmi Marcina Jabłkowskiego i Andrzeja...

więcej »


Co, gdzie, kiedy

w lewoKwiecień 2024w prawo
Pon Wt Śr Czw Pią So Nd
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30

Najnowsze Informacje