Na Ukrainę wyjechał we wrześniu 1996 r. Biskup Olszański mianował go ojcem duchownym w seminarium duchownym w Gródku. W miarę możliwości pomagał też w okolicznych parafiach. Tę posługę ojca duchownego pełnił ks. W. Matuszewski w Gródku do wakacji 2003 r.
We wrześniu 2003 r. roku za wiedzą i zgodą ks. bp. Zbigniewa Kiernikowskiego, ordynariusza siedleckiego, wyjechał na Syberię. Tamtejszy ordynariusz ks. bp. J. Werth skierował go do Tobolska, do pomocy ks. J. Mitrzakowi w charakterze wikariusza w tej rozległej parafii. Jednak w związku z objęciem przez ks. Mitrzaka funkcji proboszcza w Surgucie, w nowopowstałej parafii św. Józefa, ks. Wojciech został mianowany proboszczem w Tobolsku. Mieszkał w wynajętym mieszkaniu oddalonym od kościoła. Podejmował pracę, polegającą na docieraniu do zagubionych w odległych wioskach wiernych, najczęściej polskiego pochodzenia katolików oraz wspierał miejscową kiludziesięcio-osobową wspólnotę. Wiele wysiłku wkładał także w oprowadzanie wycieczek odwiedzających miasto i kościół. Od sierpnia 2010 objął pod swoją opiekę jedną z dwóch parafii w Omsku, ponad tysiąc kilometrów na wschód od Tobolska.
Poniżej prezenujemy korespondencję oraz zdjęcia przesłane przez ks. Wojciecha Matuszewskiego
23 czerwca 2017
"Wiosną droga bywa różna, dlatego dobre auto jest zawsze w cenie".
16 lipca 2017
"Na poniższych zdjęciach widać m.in: ruiny dawnego kołchozu, znajdujące się przy wjeździe do Oziornego; budynek nowego karmelu w Oziornem, w którym od kilku lat są 4 siostry karmelitki z Czestochowy (wcześniej mieszkaly w innym, starym budynku, zaadaptowanym pod karmel); Karmel, który stoi nad jeziorem, a za parkanem znajduje się nasze oziornowskie jezioro; podworko Karmelu, są na nim różne kapliczki - to jedna z nich; wnętrze kaplicy sióstr karmelitanek - cześć dostępną dla świeckich; pierwszy budynek oziornowskiego karmelu - tutaj siostry mieszkaly przez kilka pierwszych początkowych lat.; dość powszechny miejscowy sprzęt jeżdzący - kosz ma tutaj charakter wybitnie dostosowany do przewozóww towarowych: parafialny parking samochodowy - jesteśmy gotowi na wszelkie akcje i warianty; dom rekolekcyjny, który chcę poświecić go św. Józefowi - by wziąl go w swoją opiekę".
"Dziś dzień pod znakiem środków transportu. Po śniadaniu chciałem odwiedziś sąsiada - 34 km, z okazji jego urodzin. No udało sie przejechaś niestety tylko jakieś kilka kilometrow. Zakopałem sie w blocie. Nocą i nad ranem był bowiem deszcz. Bogu dzięki, że po jakimś czasie gdy bloto podeschlo udało mi się z niego wyskoczyc i pelen szczescia z tego powodu spróbowalem innej drogi. No niestety i ona okazała sie nie do pokonania dziś - zakopałem sie drugi raz. Wtedy trzeba bylo juz zaczekać dłuzej. Ale oczywiście niezwykle cierpliwy kierowca zdołał pokonać i tę trudność. Tak więc wczesnym popołudniem byłem już ponownie w domu. Do sąsiada mam zamiar wybrać sie jutro - jeśli nie popada. Po południu przystąpiliśmy do remontu jednego z naszych aut - nazwa w odniesieniu do tego sprzętu jest byc może nieco szumna, ale jak sie go odnowi to bedzie czym wywozić ścieki. Chodzi bowiem o to, ze do dziś, gdy chciało się wywieść szambo trzeba bylo zamawiać odpowiedni sprzęt z sąsiedniej miejscowości - wlaśnie owe 34 km. Jak się akcja remontowa uda to będzie radość. Chodzi o wymianę silnika, który już kupiłem od jakiegoś innego samochodu w sąsiedniej wiosce.
Na zdjęciach widać m.in. nasz wóz, który wymaga lekkiego remontu, ale już można sobie wyobrazić, jak będzie mknąl po naszych drogach, sąsiada, któy poszedl wlaśnie ujeżdzać mlodego konika, szkoda, że nie jestem ulanem, choć może by jeszcze poprobowac; Sierioza, naszego miejscowego majsterkowicz - na razie rozbiera co się da; drogę przez step - oczywiście nie po deszczu - ma ten walor, że można dowolnie wybrać sobie pas ruchu w zależnosci od nastrojenia; nasz GAZ, będący na chodzie holuje lekko niesprawny drugi GAZ - wlaśnie ten, którego remont rozpoczęliśmy".
18 lipca 2017
"Dostałem dziś od pielgrzymów z Polski kilka zdjęc, które oni robili bądąc na naszym odpuscie. Pomyslalem wiec, ze sie nimi podziele. Na zdjęciach są widoczne m.in. nasza jurta, ktora w czasie Swieta pelni role polowego oltarza - tutaj w kompozycji z tecza, ktora pojawila sie w przeddzien odpustu; pozostalosci pierwszych starych domow zeslancow, budowanych zaraz po przybyciu w koncu lat 30; domy budowane z samanu - czyli gliny wymieszanej ze sloma, nasze sanktuarium, gdzies wczesnie bardzo, gdy powoli zaczynalo switac, przy okazji odpustu dwie noce byla tez calonocna adoracja Pana Jezusa, niby nic nadzwyczajnego - ale jesli sie wezmie pod uwage, ze to Azja, Kazachstan, srodek stepu.., na krotko przed rozpoczeciem Mszy odpustowej pogode dal Pan Bog super, nawet nie wialo tak silnie jak zazwyczaj; jurte - z prawej strony nasze kobitki - parafialny chorek; stol ksiezy biskupow. Razem z nimi przy obiedzie byli tez przedstawiciele administracji z powiatu. Zastawa stolowa oczywiscie jak dla wszystkich pozostalych pielgrzymow; 12 kilometrow od kosciola jest wzniesienie zwane "Wolynska Sobka" - na tej gorce, wzniesieniu jeszcze w czasach, gdy proboszczem byl w Oziornym obecny biskup - Tomasz Peta, zostal postawiony krzyz, poswiecony jest on ofiarom represji i zsylek, sa na nim napisy w 4 jezykach - rosyjskim, kazachskim, niemieckim i polskim, na zboczach tegoz wzniesienia jest tez zbudowana Droga Krzyzowa, czasami pielgrzymi czy tez mlodzi w Swieto Mlodych, ktore corocznie odbywa sie w sierpniu, odprawiaja tam sobie droge krzyzowa.
Na ostatnich zdjęciach widać ks.proboszcza lekko usmiechniętego - to wtedy, gdy bylo juz po wszystkim oraz Ołtarz "Gwiazda Kazachstanu" w czasie nocnej adoracji".
22 lipca 2017
Potem inna wioska - Oktriabrskoje - tam chrzest dziecka i spotkanie z kilkunastoma osobami, spowiedz. Dzis - 22 lipca - gdy pisze te wypociny - moj Tato obchodzi swoje 89 urodziny. I przychodza mi rozne mysli. Przede wszystkim wdziecznosc Panu Bogu za to co mi dal w zyciu, w tym tez i Tate. Przedziwne sa Boze plany - kiedys troche Ukrainy, pozniej troche Rosji, dzis Kazachstan, Oziornoje ze swoja historia. Przerozne sytuacje, przerozni ludzie. Mam swiadomosc, ze otrzymalem od Pana Boga niezwykle wiele.
Na zdjęciach widoczne są m.in. jedyna droga do Dmitrowki; kaplica w Dmitrowce - kiedys odbywaly sie tutaj letnie kolonie dla dzieci z parafii, przychodzila gromada ludzi, wioska niestety "wymiera", nie ma tutaj nawet jednego sklepu, precyzyjnie mowiac on jest momentami, glowny towar to spirtnoje i jakies podstawowe rzeczy, ale sklep dziala poki jest towar - jak sie sprzeda to, co sie w nim pojawi, to potem jest nieczynny, i ta "nieczynnosc" moze trwac od kilku dni do dwu tygodni, czasami pojawia sie samochod z handlem obwoznym; nasz kosciolek przed zachodem slonca; drzwi naszego oltarz z ustanowionymi w nich relikwiarzami - Sw. Jana Pawla II i Sw. S. Faustyny".
31 lipca 2017
Ten spacer byl dobra okazja do porozmawiania, do modlitwy i do pobycia razem. Bylismy we czworo - Biskup, ks. Joan-Mark, s. Lidia i Oziornowski Dobrodziej. W drodze powrotnej zajechalismy do o. Joana-Marka na wstepna "parapetowke" - swajcarska czekolade i dwa lyki kawy. O. Joan-Mark jest wlasnie w trakcie remontu starego klasztorku, w ktorym pierwotnie mieszkaly Karmelitanki. Warunki naprawdze bardzo proste. Jest w tym cos prawdziwego, cos autentycznego. Wieczorem jeszcze jedno spotkanie z przybylym Na kilka dni do Kazachstanu ks. Michalem. Mysli o pracy na misjach. To co mnie jakos dotknelo w jego wspomnieniach, w jego opowiesci o sobie , o powolaniu - to to, ze jak powiedzial pierwsza mysl o powolaniu zaswitala mu w glowie - w czasie pogrzebu papieza Jana Pawla II. Do seminarim zakonczyl filologie rosyjska - elegancko mowi po rosyjsku.
A dzis po drodze z Tanczy zabralismy do Oziornego mloda Kazaszke, katoliczke. Po drodze opowiadala, dzielila sie ile ja kosztuje bycie katoliczka. Ochrzczona jest od 4 lat. Rodzice ciagle jej wypominaja ze poszla do jakiejs sekty. Ciagle z tego powodu sa jakies nieporozumienia w domu. Wspomniala tez ze przyjecie chrztu w jej zyciu "zaowocowalo" zwolnieniem jej z pracy - bo pracowala uczciwie. Pracowala na stacji benzynowej - miejscu , ktore moglo byc "dochodowym", a ona je w pewien sposob zajmowala. Wiec ja zwolnili, by ktos inny mogl to miejsce wykorzystywac bardziej "owocnie" i dla siebie i dla innych.
Na zdjęciach widoczni są Biskup Tomasz i s. Lidia; Biskup Tomasz wpatrzony w figure "Matki Bozej z rybami" - ta figura stoi dzis calkowice w wodzie, przypomina o wydarzeniach z 41 roku; O. Joan-Mark w swoich zamysleniach; spacerujący kaplan, miejsca na spacery jest u nas naprawde sporo.
Na zdjęciach widać także jezioro z figura "Matki Bozej z rybami", bywaly lata, ze do tej figury mozna bylo nie tylko spokojnie dojsc, ale nawet spokojnie dojechac samochdem a potem "wspiac sie" troche po skalach-kamieniach do kolumny na ktorej jest ustawiona figura. Dzis, w tym roku jeziora rozlalo sie podobno tak jak w 41 roku a nawet wiecej, stad do Matki Bozej juz sie tak latwo nie podejdzie. Ale myslimy juz o lodce. Zapraszamy na rejsy do Matki z rybami.
Na zdjęciach uwieczniono również Poswiecenie Domu sw. Jozefa. Chcemy jeszcze w tym roku wybudowac kapliczke dla Sw. Jozefa. Biskup zaaprobowal te mysl. Przyszla mi ona do glowy w takim prostym skojarzeniu: poniewaz Sw. Jozef opiekowal sie Maryja to i opieke nad tym naszym kazachstanskim sanktuarium tez trzeba powierzyc Jemu. Trzeba mi tylko znalezc fundatorow - chetnych zasponsorowania takiej figury. Na jednym ze zdjęć widać o. Joan-Marka, mnie i naszego biskupa - Tomasz Peta".
2 września 2017
W ostatnim dniu naszego oziornowskiego obozu byla wyprawa na nasza pobliska gore - Wolynska Sopka. To niewielkie skaliste wzniesienie na ktorym jeszcze w 1998 byl postawiony kilkunastometrow krzyz. Pozostaly tam tez niewielkie kamieniolomy i w nich tez mozna bylo urzadzic z dzieciakami ognisko i zabawy. Pod kierownictwem kleryka Damiana dzieciaki przygotowuja miejsce na ognisko. Potem tam piekly sie kartofelki ze sloninka. Smak - niezapomniany.
Po spotkaniu mlodych swoja praktyke odbywali w naszej parafii dwaj klerycy z Polski. Wiele rzeczy bylo dla nich nowych i czasami zaskakujacych. Tu na zdjeciu - kopanie kartofli. Oprocz tego ze robili to pierwszy raz w zyciu, to jeszcze przyszlo im robic to wedlug miejscowej technologii - przy użyciu lapaty. Lopata to podstawowe narzedzie w miejscowych gospodarstwach. Niektore obozy dzieciakow w wioskach odbywaly sie "pod czujnym okiem wodza socjalistycznej rewolucji". Kto by pomyslal - w tych czasach gdy budowano ten pomnik, za czasow socjalizmu w Kraju Rad, ze w jego cieniu beda dzieci katolickie sie bawily i sluchaly katechezy o Bogu. Wodz rewolucji tez byl zmuszony wysluchac podstawowych modlitw, gdy dzieciaki odmawialy rozaniec, czy modlily sie przed i po posilku.
Dzis w sobote, 2 wrzesnia - bylo oficjalne otwarcie nowego roku szkolnego. Zostalismy zaproszeni na nie. Smutnawe tylko to, ze w calej szkole jest niespelna 50 dzieci. 6 dzieci w pierwszej klasie. Od 12 wrzesnia ruszamy z katechizacja dzieci w Oziornym, a od 11 wrzesnia rozpoczną sie zajecia w parafialnym przedszkolu. Bedzie ono pracowac od 12 do 17 pod okiem naszej s. Tatjany. Fotorelacja z tych wrześniowych wydarzeń jest widoczna poniżej".
Wojciech Matuszewski
Js