Źródło: wikipedia.pl
Do wyjazdu do Białowieży i przejażdżki Puszczańską Koleją Drezynową zachęcał Państwa 14 lipca w radiowym cyklu „Radiowe podróże małe i duże” o godz. 17.10 Andrzej Ilczuk.
Zdjęcia w większym formacie zobaczysz TUTAJ
Tak, tak...drezyny... Linia kolejowa nr 52 od jesieni 2007 roku na odcinku od Nieznanego Boru przez Hajnówkę do Białowieży jest własnością powiatu hajnowskiego, który planuje reaktywację linii i uruchomienie na niej ruchu pasażerskiego. Obecnie linią na odcinku zarządzanym przez Starostwo opiekuje się Stowarzyszenie Miłośników Kolei "Kolejowe Podlasie" z Białegostoku, prowadzące na nim Puszczańską Kolej Drezynową.
Aby skorzystać z tej atrakcji należy się wcześniej umówić wchodząc np. na stronę internetową drezyny.bialowieza.pl .Podroż zaczynamy na stacji kolejowej Białowieża Towarowa. Tam, czekając na przejażdżkę możemy obejrzeć mini skansen kolejowy, albo zjeść coś w znajdującej sie tam restauracji. Niestety, ceny nie dań są z tak zwanej górnej półki....
Drezyny napędzane są siłą mięśni. Mamy do wyboru dwie - mniejszą i większą. Mamy też do wyboru sposób napędzania pojazdów - albo robimy to sami, albo prosimy obsługę. Jednak wtedy za wycieczkę płacimy dwa razy więcej.
Podróż drezyną trwa ok. 2 godzin- godzinę tam i godzinę z powrotem. Jeżeli sobie zażyczymy, może trwać dłużej, ale to propozycja raczej dla twardzieli. Najpierw nasz przewodnik – opiekun - udziela instrukcji, jak poruszać się drezyną, jak ją napędzać, jak hamować, jakie środki ostrożności zachować. Ustalamy, kto będzie pojazd napędzał, kto będzie siedział tyłem, kto przodem do kierunku jazdy, zajmujemy miejsca, chwytamy drążek napędzający i ... ruszamy! Wyprawa przebiega ze wszystkimi kolejowymi szykanami - nasz przewodnik jest ubrany w odblaskową kamizelkę z napisem ,,Kierowanie ruchem”, ma trąbkę, którą ostrzega przy ruszaniu i na przejazdach kolejowych i lizak, którym zatrzymuje ruch samochodowy na przejazdach, mamy też zwrotnice, które możemy sami przestawiać.
Napędzający pojazdy pracują, a pozostali podziwiają widoki. Po godzinie jazdy – zapewniam - nawet ktoś regularnie ćwiczący na siłowni czuje się jak wyżęty. Plusem wycieczki jest to, że możemy w każdej chwili zrobić przerwę i odpocząć. Godzina tam i godzina z powrotem – możemy się poczuć, jak dawni kolejarze. Zabawne - po całej wyprawie bolą nie mięśnie ramion, ale dolny odcinek kręgosłupa;)
Andrzej Ilczuk [ja]