Morawiecki zagrzewał na ostatni tydzień kampanii

– Kompetencje prezydenta nie są wielkie, ale Karol Nawrocki dobrze je wykorzysta, a Rafał Trzaskowski nie – mówił Mateusz Morawiecki w Siedlcach. Były premier mobilizował zwolenników prawicy na ostatni tydzień kampanii przed wyborami prezydenckimi.

Początek wystąpienia zdominowały kwestie finansów publicznych. Mateusz Morawiecki przypomniał liczne inwestycje w „Polsce powiatowej”, na które lokalne samorządy mogły sobie pozwolić za czasów jego gabinetu. Zwrócił uwagę, że teraz programy te zostały wstrzymane, podobnie jak wielkie inwestycje infrastrukturalne. Mimo to deficyt budżetowy z półtorarocznych rządów obecnej koalicji jest ponad trzy razy większy niż zsumowany deficyt z ośmiu lat poprzedników. Dług publiczny wzrósł z 49 do 59 proc. PKB, podczas gdy wcześniej spadł z 52 do 49 pomimo kosztownej polityki społecznej oraz większych wydatków na infrastrukturę i obronność. Jaki to ma związek z kompetencjami prezydenta? – Prezydent może patrzeć rządowi na ręce i wymuszać korektę złych decyzji oraz popychać rząd do podejmowania lepszych – mówił Mateusz Morawiecki.

Drugi wątek to nielegalna migracja. Tutaj powtórzono obietnicę złożoną już w kampanii przez samego Karola Nawrockiego, a odnoszącą się do wypowiedzenia paktu migracyjnego. Były premier dodał, że masowy napływ ludzi obcych kulturowo to nie tylko spadek bezpieczeństwa na ulicach, ale również groźba rozmycia tożsamości narodowej, a także kolejny cios w portfele podatników.

Było i o sprawach międzynarodowych. Mateusz Morawiecki mówił o cłach nakładanych przez USA na Europę i wyraził przekonanie, że tylko Karol Nawrocki zdoła przekonać Donalda Trumpa do odrębnego potraktowania Polski. Nie tylko ze względu na osobistą znajomość, jaką obaj politycy zdążyli już nawiązać, ale i fakt ujemnego bilansu Polski w handlu z USA.

Nie zabrakło wreszcie bezpośredniego porównania charakteru obu konkurentów, gdzie siła i stałość Karola Nawrockiego zderzona została z chwiejnością i zmiennością poglądów Rafała Trzaskowskiego.

Pytania od uczestników spotkania dotyczyły m.in. zaniechania rozliczeń sprawy katastrofy smoleńskiej oraz nieskutecznego oporu prezydenta Andrzeja Dudy wobec bezprawnych posunięć rządu. W tej pierwszej sprawie polityki rządu Zjednoczonej Prawicy bronił Krzysztof Tchórzewski, który wskazywał na szerszy kontekst sprawy: – Nie mogliśmy iść na międzynarodowe zwarcie nie mając gospodarczej siły. Nie jesteśmy Ameryką, żeby walić pięścią w stół. Postawiliśmy więc na wzmacnianie polskiej gospodarki – mówił poseł.

Prezydenta Dudę brał w obronę Mateusz Morawiecki: – Zrobił ile mógł, ale w demokracji (nie tylko w Polsce) jest tak, że na koniec kadencji prezydent ma mniejszą siłę polityczną, niż na początku. Karol Nawrocki skorzysta z tego, że nawet wrogi rząd nie może sobie od razu zrażać prezydenta, z którym będzie miał do czynienia długie lata.

Obydwaj prowadząc spotkanie politycy wezwali swoich zwolenników do wysiłków w ostatnim tygodniu kampanii podkreślając, że to od aktywności „na samym dole” zależy wynik wyborów, a tym samym lepsza bądź gorsza przyszłość Polski.