MPK szykuje się na nowe „elektryki”
sty 2025
Ma trzy, pod koniec przyszłego roku będzie miało siedemnaście. Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne w Siedlcach szykuje się do powiększenia floty autobusów o napędzie elektrycznym.
Do niemieckich (konstrukcyjnie, bo zmontowanych w Polsce) MAN-ów dołączą chińskie Yutongi. Tej samej wielkości, czyli dwunastometrowe, za to w większej ilości, bo aż 14 sztuk. Tych, którzy na „chińszczyznę” patrzą podejrzliwie, prezes MPK Bogdan Kozioł uspokaja: – Ta firma to światowy potentat. W zeszłym roku dostarczyła na europejski rynek 3 tysiące autobusów, podczas gdy producenci europejscy 2 tysiące. W Polsce Yutongi jeżdżą między innymi w Łomży, Warszawie i Zielonej Górze. Dysponują większym zasięgiem od MAN-ów, nie będą więc jeździć tylko po mieście, ale dotrą do wszystkich obsługiwanych przez nas miejscowości.To trochę potrwa
Miasto podpisało umowę na dostawę 27 grudnia, ale dostawy rozpoczną się dopiero w połowie przyszłego roku. Po pierwsze dlatego, że ze względu na wymogi UE wiele miast robi teraz takie zakupy i producenci są po prostu zawaleni zamówieniami. Po drugie, trzeba rozbudować infrastrukturę do ładowania. Teraz MPK ma w swojej zajezdni zmodernizowane przyłącze i dwie podwójne ładowarki, ale to za mało. Trzeba więcej ładowarek i więcej energii, a doświadczenie pokazuje, że takie inwestycje są bardzo czasochłonne. – Czas wykonania kontraktu to 600 dni od chwili podpisania umowy. Do tej pory przygotujemy infrastrukturę i kadrę – zapewnia prezes Kozioł.
Doświadczenia: pozytywne, ale…
A jak sprawują się pierwsze trzy e-busy? Wszak kiedy je kupowano, mówiono właśnie o zebraniu doświadczeń. Te doświadczenia są pozytywne, choć nie idealne. Na plus trzeba zaliczyć to, że żaden z „elektryków” nie musiał wracać z trasy na holu. Zdarzają się drobne usterki: tu zawiedzie sprężarka, tam system otwierania drzwi, ale to „choroby wieku dziecięcego”, załatwiane w ramach gwarancji. Przewoźnik krzywi się natomiast na wysokie ceny serwisu: głównie klimatyzacji, ale i innych komponentów. Wytyka też, że zasięg w warunkach bardzo lekkiej przecież zimy zauważalnie spadł. – Latem i jesienią było wszystko OK, a teraz przebiegi są trochę niższe. Producent analizuje problem i ma go rozwiązać, również w ramach gwarancji – mówi Bogdan Kozioł.
Bardzo dobrze wychodzi porównanie kosztów zasilania: prąd do ładowania „elektryków” kosztuje 40 procent tego, co olej napędowy do tankowania pojazdów spalinowych. Trzeba jednak pamiętać, że różnica w cenie zakupu samych pojazdów jest aż dwukrotna i gdyby nie państwowe lub unijne dopłaty, byłaby to inwestycja nieopłacalna.
Ładować swoim
MPK ma teraz dwuletnią umowę na dostawy prądu, a ceny określa jako „satysfakcjonujące”. Nie ma jednak gwarancji, że pozostaną takie później. Dlatego spółka planuje panele fotowoltaiczne i magazyn energii, a na dalszą przyszłość rozważa dodatkowo niewielkie turbiny wiatrowe w układzie pionowym. Były też poważne przymiarki do tego, żeby pociągnąć kabel do ładowarek z odległej o pół kilometra miejskiej elektrociepłowni. Zakup prądu bez pośredników wyglądał bardzo kusząco, ale w polskim prawie jest tyle przeszkód, że pomysł zarzucono.
Bez wątpienia, jazda „elektrykiem” jest przyjemniejsza, bo cichsza. Ale ta przyjemność swoje kosztuje. Może więc dobrze, że Siedlce nie są miastem stutysięcznym – bo takie muszą mieć za kilka lat transport zbiorowy w całości elektryczny. Nas pewnie by nie było stać…
2 komentarze
Rozumiem, że autobusy z napędem na ropę też będą kupowane .Szkoda ,,ze w artykule nic o tym nie wspomniano.
to kiedy bilety zdrożeją, do końca roku ?