PEC: Pięć procent w trzy lata

sty 2025
Od 1 stycznia 2028 roku miejskie ciepłownie będą się musiały wykazać 5-procentowym udziałem energii odnawialnej. Przedsiębiorstwo Energetyczne w Siedlcach, które dziś wytwarza ciepło i prąd z węgla i gazu, ma na stole kilka opcji. Problem w tym, że dość kosztownych. A przy okazji obrazujących paradoksy polityki klimatycznej i energetycznej.
Niby tylko pięć procent, ale w skali kilkudziesięciu tysięcy odbiorców ciepła systemowego to jednak sporo. A trzy lata to wcale nie tak dużo. Prezes Przedsiębiorstwa Energetycznego Wojciech Pawlik w rozmowie z Radiem Podlasie wskazał dwie opcje: – Kocioł na biomasę albo pompa ciepła. W tak krótkiej perspektywie to najbardziej oczywiste rozwiązania dla nas.Drewniana teoria
Kocioł na biomasę to konstrukcja w miarę prosta i szybka w budowie. Ale stwarza dwa problemy. Pierwszy – to że jest bardziej przyjazna dla środowiska tylko na papierze. Wszak tak samo jak przy węglu mamy tu do czynienia ze spalaniem, a skoro jest spalanie, to jest i „wyklęty” w Unii Europejskiej dwutlenek węgla. Paliwo jest odnawialne, ale emisje tak czy owak są.
Problem drugi – to że wspomniana biomasa to przede wszystkim resztki z produkcji drzewnej. Tymczasem rząd zamierza wyłączyć 20 procent lasów z produkcji i drewna będzie po prostu mniej. Energetycy i branża meblarska wytknęli to politykom na listopadowym posiedzeniu połączonych sejmowych komisji: do Spraw Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych oraz Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa (pisały o tym branżowe publikatory, m.in. tutaj: https://energetyka24.com/elektroenergetyka/wiadomosci/cieplownicy-kontra-branza-drzewna-czy-biomasa-to-oze). Dla nas w Siedlcach oznacza to, że być może ową biomasę trzeba będzie po prostu importować, windując sobie koszty wytwarzania energii.
Skąd prąd do pomp
Z pompami ciepła też sprawa nie jest taka prosta. Przedsiębiorstwo Energetyczne zerka w stronę innej komunalnej spółki: Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. Chce odzyskiwać ciepło z przechodzących przez oczyszczalnię ścieków komunalnych. Współpracuje z Politechniką Warszawską, która ma dokładnie policzyć, ile tego ciepła mogłoby być, bo PWiK dysponuje tylko wstępnymi, przybliżonymi szacunkami (pisaliśmy o nich miesiąc temu tutaj: https://siedlce.podlasie24.pl/region/cieplo-ze-sciekow-da-sie-ale-20241203184228). Pompy ciepła to droga zabawa, zarówno ze względu na cenę samych urządzeń, jak i sporą ilość zużywanej przez nie energii elektrycznej. – Jeśli pompa ciepła, to tylko z własną farmą fotowoltaiczną do jej zasilenia. Sama pompa, z prądem który trzeba będzie do niej kupić albo wytworzyć, będzie mniej opłacalna – mówi prezes Pawlik.
Tutaj mógłby ktoś powiedzieć: „Ale zaraz, przecież siedlecka elektrociepłownia produkuje sporo prądu i od dawna chwali się, że na nim dobrze zarabia. Nie mogłaby wziąć trochę tego prądu do pompy, żeby wykazać się mniejszą emisyjnością produkcji ciepła?”. Niestety nie jest to takie proste. PE produkuje i sprzedaje prąd wytwarzany w kogeneracji w dwóch blokach gazowych: EC1 z generatorami na silnikach tłokowych i EC2 z turbinami. Zarabia jednak nie tylko na wysłanych do sieci megawatogodzinach, ale i państwowych dopłatach, czyli tak zwanej premii kogeneracyjnej. Spółce nie opłaca się zużywać tego prądu na własne potrzeby, bo więcej zarobi na sprzedaży i wspomnianej premii. – Optymalne jest wykorzystanie tego mechanizmu, dopóki on jest. UE dopuszcza kogenerację do 2048 roku, a wsparcie do inwestycji w tym obszarze będzie jeszcze 15 lat. Teoretycznie moglibyśmy więc „odpalić” w najbliższych latach jeszcze jedno źródło kogeneracyjne. Myślę tu o modernizacji bloku EC2. Oczywiście, nie można przewymiarowywać źródeł w stosunku do posiadanej przez nas sieci ciepłowniczej. EC2 generuje ok. 45 MW, EC1 ponad 9. Gdyby udało się utrzymać ten poziom, bylibyśmy zadowoleni – dodaje prezes Pawlik.
Na co dadzą, to zrobimy
Na co zdecyduje się miejska spółka? Poza wyborem technologii OZE, w grę wchodzi cały czas budowa nowego, większego akumulatora ciepła, który amortyzowałby naturalną niestabilność źródeł odnawialnych i pozwalał na czasowe wyłączanie tradycyjnych (np. w czasie awarii lub wyjątkowej paliwowej drożyzny). – To wszystko będzie zależało od przepisów i poziomów dofinansowania. Taka firma jak nasza musi uwzględniać w planach inwestycyjnych to, na co będą pieniądze. Jeśli będą fundusze na pompy ciepła z fotowoltaiką, zechcemy skorzystać. Jeśli korzystniejsze będą kotły na biomasę, rozważymy ten kierunek. Dziś przygotowujemy sobie rozeznanie odnośnie jednej i drugiej inwestycji, zarówno co do kosztów budowy, jak i późniejszego użytkowania – odpowiada prezes PEC-u.
Węgiel na czarną godzinę
A co ze starymi kotłami na węgiel? Na pewno nie pójdą na złom. – Kto wie, co się będzie działo z „Zielonym Ładem”? UE mówi, że będzie rewidować swoje założenia i nie ma chyba w Europie polityka i menadżera, który wie, co będzie dalej. Trzymamy kotły węglowe „na wszelki wypadek”. Uważam, że podobnie powinno być z kopalniami: można wstrzymać w nich wydobycie, ale nie niszczyć, żeby w razie potrzeby móc je kiedyś wznowić. Rozsądek nakazuje zostawić sobie wyjście awaryjne.

O tym, co się dzieje z innym projektem siedleckiej elektrociepłowni, czyli ze spalarnią śmieci, napiszemy wkrótce w osobnym tekście.
0 komentarze