Reminiscencje w obrazie - wystawa malarska w Węgrowie
cze 2024
W podziemiach węgrowskiej biblioteki prezentowana jest obecnie wystawa malarska obrazów Ireny Jagodzińskiej pod hasłem „Reminiscencje”. Nie bez przyczyny nosi ona taki właśnie tytuł – jest wspomnieniem o artystce, przywołaniem jej pamięci i pierwszym pełnoprawnym pokazaniem jej twórczości szerszemu gronu.
Irena Jagodzińska urodziła się w 1911 r. w Warszawie, tam uczęszczała do Prywatnej Szkoły Sióstr Nazaretanek, przez dwa lata była studentką Uniwersytetu Warszawskiego. Po wybuchu drugiej wojny światowej wraz z rodziną została mieszkanką Węgrowa. Najpierw zamieszkała poza granicami miasta, nie uchroniło to ich przed kontaktem z okupantem niemieckim. A był on dość niezwykły, bo z jednej strony mąż Ireny działał w konspiracji, a z drugiej niemieccy oficerowie kupowali od niego warzywa. W latach 60. rodzina przeniosła się do domu przy ul. Zwycięstwa. Po wojnie Irena pracowała jako referentka w Powiatowej Radzie Narodowej. Zmarła w 1990 roku. Doczekała się czworga dzieci, ośmiorga wnuków i dwóch prawnuków. Jej mąż, Kazimierz, starszy od niej o 7 lat, przeżył ją o kolejne 4 lata.Irena żyła, łącząc pracę zawodową, prowadzenie domu i sprawy rodzinne z rozwojem artystycznym. Pasję malarską rozwinęła w pełni, kiedy była już dojrzałą kobietą. Paradoksalnie wraz z rozwojem artystycznym równolegle postępowała choroba stawów.
– Była człowiekiem o wspaniałym i niebanalnym charakterze. Z anegdot rodzinnych można stworzyć obraz osoby o wysokich wymaganiach wobec siebie samej i opiekuńczej wobec innych. Nie tolerującej głupoty i zawiści – tak babcię wspomina wnuczka Marta Zalewska. – W swojej rodzinie stworzyła przestrzeń, w której każdy mógł być sobą, rozwijać swoje pasje i zainteresowania, a także popełniać swoje błędy. Miewała też niecodzienne pomysły, np. imię dla córki uzależniała od koloru oczu mającego urodzić się dziecka. Gdyby córka miała brązowe oczy (jak jej mama), nosiłaby imię Miriam. Imię Barbara było zarezerwowane na oczy niebieskie – po ojcu dziewczynki.
– Czasami twórczość jest tak silną potrzebą, że pokonujemy przeszkody związane z brakiem wykształcenia artystycznego, koniecznością wykonywania pracy zawodowej oraz poświęcania czasu rodzinie. W takim właśnie sensie możemy spojrzeć na życie i twórczość Ireny Jagodzińskiej. Malarstwo było dla niej sposobem wyrażania emocji, przyjemnością, ucieczką w krainę własnych wzruszeń, językiem opisującym rzeczywistość – tak o pracach Ireny Jagodzińskiej mówiła Małgorzata Konopińska, historyk sztuki, podczas otwarcia wystawy 18 maja.
Irena Jagodzińska korzystała z różnych technik malarskich (kredka, ołówek, akwarela, farba olejna). Swoje umiejętności rozwijała poprzez samokształcenie i wnikliwą obserwację świata. Rozwój technicznych umiejętności widać w sposobie przedstawiania kwiatów – autorka stosowała odpowiednie do charakteru roślin techniki wyrazu artystycznego, posługiwała się z wyczuciem światłem, by wydobyć piękno roślin. Oprócz elementów florystycznych jej obrazy przedstawiają lokalne pejzaże, budynki – chociażby węgrowski klasztor, oddany w atmosferze ciszy, melancholii. Wiele jej obrazów nawiązuje do tematów religijnych, pokazujących, że była osobą głęboko wierzącą. Część z nich przedstawia również najbliższe jej osoby. Na wystawie znalazła się też reprodukcja „Babiego lata” Chełmońskiego, którą Irena namalowała ze znaczka pocztowego - jej obraz w przybliżeniu ma 1x1,5 m!
W swoim życiu Irena namalowała wiele obrazów, nie prowadziła jednak ich ewidencji. W posiadaniu najbliższej rodziny jest ich obecnie 57. Reszta została podarowana przez Irenę dalszej rodzinie, przyjaciołom i znajomym. Na wystawie w Domu Gdańskim prezentowana jest większość z nich. Można je oglądać do 9 sierpnia w godzinach pracy biblioteki.
Na uroczystości otwarcia wystawy licznie stawiła się rodzina artystki, ale przyszły również osoby, które znały panią Irenę i przez swoją obecność chciały podkreślić, że nie została zapomniana, nadal jest w ich wspomnieniach i pamięci.
– Zapraszam do zapoznania się z historią Ireny Jagodzińskiej, kobiety, która na każdym etapie swojego życia była odważna, aktywna i niebanalna – zachęca Marta Zalewska.
tekst: MBP w Węgrowie
foto: Anna Szymańska
0 komentarze