80. rocznica zbrojnego buntu w Treblince
sie 2023
Nie jest tak znany, jak powstanie w warszawskim getcie. Z racji bliskości daty dziennej, w medialnych przekazach znika też w cieniu powstania warszawskiego. Trwał zaledwie kilka godzin i zaangażował raptem kilkaset osób. A jednak – podobnie jak tamte wielkie wydarzenia – był wyrazem niezgody na upiorną rzeczywistość i walką o ludzką godność. Dokładnie 80 lat temu miał miejsce bunt więźniów w obozie zagłady w Treblince.
Ci, którzy trafiali do Treblinki, zazwyczaj żyli najwyżej kilka godzin. Zaraz po przyjeździe i po obrabowaniu z rzeczy osobistych i ubrań, trafiali do komór gazowych. Była jednak spora grupa więźniów funkcyjnych, którzy byli potrzebni Niemcom do utrzymywania tej fabryki śmierci w ruchu. Oni żyli po kilka miesięcy, ale ich los jako niewygodnych świadków też był przesądzony. Dlatego postanowili walczyć: bez większych nadziei na przeżycie, ale po to, by zginąć w walce, a w razie powodzenia dać światu świadectwo o gigantycznej, choć starannie ukrywanej zbrodni. – Przygotowania trwały kilka miesięcy i wiązały się z ogromnym ryzykiem dla wszystkich zaangażowanych konspiratorów. Wsparły je bronią okoliczne struktury Armii Krajowej, której wywiad szybko wyśledził, co dzieje się w Treblince i raportował m.in. liczbę przychodzących tu transportów – mówi Paweł Błażewicz, historyk z IPN. Więźniowie skorzystali z przemyconej broni, udało im się też dorobić klucz i opanować zbrojownię strażników z SS. 2 sierpnia 1943 roku zabili część strażników i spalili część zabudowań. Poza obóz wydostało się ok. 200 osób. Do końca wojny dożyła niecała setka.Jednym z uczestników tego wydarzenia był Samuel Willenberg – autor prezentowanych dziś w Treblince rzeźb, pokazujących więźniów i charakterystyczne sytuacje z życia obozu. Sporządził je już na emeryturze i był to jeden z licznych przejawów jego zaangażowania w pamięć o Treblince. Przez wiele lat (prawie do swojej śmierci w 2016 roku) był honorowym gościem kolejnych rocznic. Dziś takim gościem była wdowa po nim: Ada Krystyna Willenberg, która oprowadzała gości po wystawie i dzieliła się przekazanymi przez męża wspomnieniami. – Jestem wdzięczna tym, którzy będą to oglądać i tym, którzy starają się by ci, którzy tu zginęli nie zostali zapomniani – mówiła Ada Willenberg, wyrażając zarazem nadzieję, że planowana od lat rozbudowa muzeum dojdzie wreszcie do skutku.
Jest na to spora szansa, bo współprowadzącym Muzeum Treblinka instytucjom (a są nimi: Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Samorząd Województwa Mazowieckiego) udało się dopiąć większość formalności i teraz rozglądają się za wykonawcą. Potwierdził to w rozmowie z Radiem Podlasie marszałek Adam Struzik: – Będzie to duży obiekt wystawienniczo-edukacyjny. Jego wartość szacujemy na ok. 48 mln zł, będziemy partycypować z rządem po 50 procent. Mamy już projekt i wszystkie zgody, chcemy zacząć budowę jeszcze w tym roku i skończyć ją w roku 2025.
Muzealnicy czekają na to z niecierpliwością, bo obecna sala ekspozycyjna jest dość skromnych rozmiarów, a tymczasem eksponatów przybywa. Zaledwie kilka tygodni temu zakończyły się prace archeologiczne w miejscach wskazanych przez prowadzone od lat badania georadarowe. ¬– Odkryliśmy nienaruszone fragmenty budynku, który wedle wszelkiego prawdopodobieństwa mieścił komory gazowe. Znaleźliśmy też sporo elementów tej budowli, które pozwolą nam zrekonstruować jej wygląd, a potem trafią na ekspozycję stałą – relacjonuje Sebastian Różycki z Wydziału Geodezji i Kartografii Politechniki Warszawskiej. Trzeba tutaj dodać, że w przeciwieństwie do Auschwitz Majdanka czy Dachau, z Treblinki nie zachowało się nic poza takimi właśnie drobnymi szczątkami. Niemcy bowiem nadzwyczaj starannie zatarli ślady po masowej zbrodni.
Nowym eksponatem są też elementy ogrodzenia obozu: grube stalowe kątowniki, które były połączone w kształt przeciwczołgowych kozłów. Uzupełnione o drut kolczasty miały w równym stopniu zapobiegać ucieczkom więźniów, jak i ewentualnemu atakowi partyzantki. Do niedawna służyły za element parkanu prywatnej posesji w jednej z okolicznych miejscowości, ale nowa właścicielka owej nieruchomości, zorientowawszy się z czym ma do czynienia, przekazała je do muzeum. Historię tę opiszemy wkrótce dokładniej.
Okrągła, 80. rocznica buntu w Treblince ściągnęła wielu gości. Byli przedstawiciele rządu, kancelarii prezydenta, parlamentu i samorządu Mazowsza, rzecznik praw obywatelskich, dyrektor instytutu Yad Vashem, ambasador Izraela w Polsce oraz przedstawiciele ambasad kilku krajów zachodnich, a także muzealnicy i naukowcy z Polski i Izraela. – Zawsze pojawia się pytanie: co my dziś żyjący możemy zrobić wobec takiego ogromu zbrodni. Zginęło tu od 780 do 900 tys. ludzi. Margines błędu wynoszący ponad 100 tysięcy istnień to coś trudnego do wyobrażenia. Tym bardziej więc trzeba o tym przypominać – mówi Monika Krawczyk, dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego im. Emanuela Ringelbluma.
0 komentarze