SP ZOZ Węgrów: inwestycje aktualne, ale mniej pewne
wrz 2024
-Nie chodzi tylko o porodówki. Usunięcie jednego elementu pociągnie za sobą likwidację kolejnych - tak rządowe plany likwidacji mniejszych oddziałów położniczych komentuje dyrektor węgrowskiego SP ZOZ. Jak to się odbije na planowanych przez szpital inwestycjach?
400 dzieci rocznie – taka liczba pojawiła się kilkanaście dni temu w obiegu jako granica opłacalności i dalszego finansowania. Resort zdrowia argumentował swoją propozycję finansami i jakością opieki. Duże oddziały to więcej fachowej kadry, która pomoże w razie komplikacji, a także lepsza dostępność np. do znieczuleń okołoporodowych.Taniej i lepiej?
Artur Skóra, dyrektor węgrowskiego SP ZOZ argumentuje w odpowiedzi, że oszczędności będą pozorne: – NFZ kontraktuje poród, nie izbę. Gdziekolwiek się on odbędzie, koszty dla Funduszu są takie same. Owszem, oddziały położnicze są deficytowe, w naszym szpitalu też, ale jego likwidacja nie poprawi naszej sytuacji, bo jako całość mamy wynik finansowy na plusie. Co więcej: ewentualna likwidacja oddziału to duże koszty, bo trzeba by wypłacić pracownikom odprawy w wysokości półrocznych zarobków.
Dyskusyjna jest również kwestia jakości opieki. Dyrektor przekonuje, że ma wystarczającą liczbę doświadczonych specjalistów, choć przyznaje, że jeśli chodzi o anestezjologów, to trudno mówić o nadmiarze. Znieczulanie porodu trwa tyle, co cały poród i anestezjolog nie może w tym czasie zająć się nagłymi przypadkami i planowanymi operacjami. W większych ośrodkach jest z tym rzeczywiście łatwiej, ale czy zrekompensuje to niedogodności związane z kilkudziesięciokilometrowymi dojazdami, zarówno do samego porodu, jak i do wcześniejszych wizyt kontrolnych?
Kolejny argument – to że ewentualna likwidacja jednego oddziału pociągnie za sobą następne. Po ginekologii i położnictwie siłą rzeczy „poleci” oddział noworodkowy i przynajmniej część poradni. Tak „oskubanym” małym szpitalom będzie trudniej uniknąć długów i przetrwać.
Inwestować, czy czekać?
Wspomniana reforma nie jest jeszcze przesądzona, ale dopóki sprawa się nie wyjaśni, mniejsze szpitale pozostają w dużej niepewności co do przyszłych inwestycji. SP ZOZ w Węgrowie planował kilka: modernizację budynku oddziału pediatrycznego, rozbudowę izby przyjęć, modernizację przychodni oraz budowę Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego. Co z nimi będzie? Trafią do „zamrażarki”?
– Jeśli chodzi o ZOL, to właśnie rusza nabór wniosków na opiekę długoterminową. Terminy są krótkie, ale dokumentację opracowaliśmy już wcześniej. Konkurs rozstrzygnie się w pierwszej połowie przyszłego roku, więc jeśli otrzymamy dotację, to będzie można zaczynać – mówi Artur Skóra. Zastrzega jednak, że jest to inwestycja „od 40 mln zł w górę”, a ponieważ dotacje nigdy nie pokrywają 100 procent kosztów, to trzeba będzie doprecyzować wstępne uzgodnienia z powiatem i wchodzącymi w jego skład gminami. Samorządy owe deklarowały, że dorzucą się do wkładu własnego, ale ponieważ ich przyszłoroczne budżety są już w zaawansowanej fazie projektowania, to na większe pieniądze z ich strony można będzie liczyć dopiero w roku 2026. Inwestycja jest więc aktualna, ale jej realizacja to dość odległa przyszłość.
SP ZOZ podtrzymuje też chęć modernizacji i rozbudowy budynku przychodni, znajdującego się nieopodal starostwa. To jednak też duże pieniądze – ok. 20 mln zł, których Zakład dopiero będzie szukał. Bliższa realizacji wydaje się rozbudowa szpitalnej izby przyjęć. Trzeba na to ok. 5 mln zł, które ZOZ ma, a zbieranie pozwoleń dobiega już końca. Podobnie z remontem budynku pediatrii. Przymiarki rządu nie hamują więc wszystkiego, ale wprowadzają atmosferę niepewności, w której mniejszym placówkom trudno planować dalszy rozwój.
Fot. SPZOZ w Węgrowie
2 komentarze
Takie władze wybrał naród oddajac swój głos w demokratycznych wyborach
to gdzie kobiety uchodźców bedą rodzić?