Od niespełna miesiąca Małgorzata Szeja pełni również funkcję dyrektora węgrowskiego biura LGD, po tym jak 10 stycznia ze stanowiska odwołano Ryszarda Gajewskiego. Środowe obrady miały dopełnić formalności, ponieważ w punkcie obrad znalazły się w zasadzie tylko dwa najważniejsze punkty – odwołanie prezesa i powołanie nowego. Wszystko byłoby w porządku gdyby nie fakt, że utrata funkcji przez Ryszarda Gajewskiego nie jest taka oczywista i choć za jego odwołaniem opowiedziało się 8 na 9 członków Zarządu LGD to wśród pozostałych członków były również osoby, które nie godzą się na taki obrót spraw. Wśród nich sam zainteresowany, który czuje się pokrzywdzony i odwołany z funkcji, jak sam mówi – bez żadnego zawiadomienia, bez wcześniejszych zarzutów do jego pracy i przede wszystkim niezgodnie z prawem. - Wszystko się kiedyś zaczyna i kiedyś kończy. Jestem świadomy tego, że powinienem to zakończyć, tylko pytam dlaczego – komentuje Ryszard Gajewski - skoro zostałem wybrany na 4-letnią kadencję. - Bez podania jakiegokolwiek powodu i jakiegokolwiek zarzutu jest wniosek o odwołanie tylko mnie jako prezesa, kiedy to Zarząd podejmuje decyzje i Zarząd wybierany jest na 4-letnią kadencję. Może trzeba by odwołać cały Zarząd? - zastanawia się były już prezes LGD w Węgrowie i dodaje – zamiast wypowiedzieć mi umowę o pracę, to mnie się wyrzuca dosłownie jak bezdomnego psa.
W związku z tym, że Ryszard Gajewski osiągnął wiek emerytalny, to jeszcze przed odwołaniem z funkcji prezesa, zaproponował Zarządowi Stowarzyszenia rozwiązanie swojej umowy o pracę, a następnie podpisanie nowej. - Abym mógł przejść na emeryturę muszę mieć przerwę w stosunku pracy, dlatego zaproponowałem zerwanie umowy z dniem 30 listopada i potem w grudniu podpisanie nowej. Zarząd się na to zgodził. Dopiero później, po wielkim szumie, na wniosek większości członków Zarządu zostałem odwołany – przypomina były prezes.
To właśnie ten krok miał stać się zapalnikiem do całego zamieszania i – jak mówi starosta węgrowski – do przyspieszenia decyzji o odwołaniu Ryszarda Gajewskiego. - Gdyby to Stowarzyszenie funkcjonowało prężnie i działało jak należy, może tę opcję można by rozważyć. Prawnie jest to możliwe, ale czy moralnie? - zastanawia się Krzysztof Fedorczyk, jednocześnie dodając, że w tym przypadku należy zwolnić miejsce młodym. - To nie jest funkcja dożywotnia. Czas na wprowadzenie świeżości do Stowarzyszenia LGD. Podstawowa sprawa jest taka, że pan Gajewski osiągnął wiek emerytalny i uważamy, że pewne działania nie przystojną do dzisiejszych czasów. Wiemy o pewnych rzeczach związanych z biurem, że nie funkcjonuje tak, jak powinno. Zdecydowanie biuro powinno być bardziej aktywne jeśli chodzi o pomoc mieszkańcom powiatu węgrowskiego i gminy Bielany. To powinno promieniować na innych – tłumaczy starosta Fedorczyk. - Do pewnego momentu się na to godziliśmy ale przychodzi czas, że trzeba powiedzieć sobie brutalną prawdę. Czas najwyższy aby zacząć z tej kupki nie tylko brać ale i do niej dokładać w postaci różnego rodzaju projektów, które powinna ta organizacja realizować.
Sam Ryszard Gajewski mimo wszystko nie zgadza się z podjętą przez Zarząd decyzją dlatego, jak mówi – sprawa trafiła do Sądu Pracy, który rozstrzygnie czy odwołanie najpierw ze stanowiska dyrektora biura, a potem prezesa Stowarzyszenia było zgodne z prawem. Jednocześnie R. Gajewski dodaje, że bez względu na decyzję Sądu do pracy już nie wróci. - W takich warunkach pracy, to szkoda na to zdrowia, a ono jest najważniejsze – kończy R. Gajewski.
Środowe obrady Walnego Zebrania Członków Stowarzyszenia LGD „Bądźmy Razem” przebiegały w dość nerwowej atmosferze, wśród wszystkich zgromadzonych znalazły się osoby, które podobnie jak Ryszard Gajewski – nie rozumiały decyzji członków Zarządu. - Skoro jest tak źle, jak państwo mówicie, to może nie odwołujmy tylko prezesa, a odwołajmy cały Zarząd – mówił Artur Lis, dyrektor MGOK w Łochowie. - Po co ten pośpiech? Prezes miał prawo wziąć wolne, nie naruszył żadnego rażącego przepisu – zgodnie twierdził członek Stowarzyszeni Tadeusz Krajewski. - W naszym LGD jest podział na co najmniej trzy grupy: samorządowcy, działacze społeczni i ludzie fizyczni ale podział jaki narzucają niektórzy członkowie Zarządu jest niedopuszczalny – mówił dr Mirosław Roguski, tym samym odnosząc się do faktu, że podczas obrad zadecydowano o nie czytaniu protokołu z poprzedniego posiedzenia członków LGD, czy na wniosek Michała Postka zbyt wcześnie zakończono dyskusję na temat odwołania prezesa Gajewskiego. - Samorządowcy podejmując pewne decyzje działają przeciwko sobie, ponieważ pokazują, że nie jest ich celem organizowanie społeczeństwa wokół powiatu, a jedynie wokół siebie. Argumenty i wszelkie manipulacje są nie przekonywujące. Mamy wśród nas ludzi o różnych poglądach i każdy z nas ma prawo do wyrażenia opinii – twierdził M. Roguski, dodając, że rozważy decyzję od wystąpienia z węgrowskiego LGD, ponieważ, jak mówił - nie chce być figurantem i osobą manipulowaną w tak prymitywny sposób.
Ostatecznie, większością głosów prezesa odwołano, a nowym szefem LGD „Bądźmy Razem” została Małgorzata Szeja, o której pisaliśmy tu: http://podlasie24.pl/wegrow/region/nowa-dyrektor-lgd--242ed.html
KSkib [MSz]