Rozważania Drogi Krzyżowej 2024 / Arkadiusz Stosur
mar 2024
Rozważania Drogi Krzyżowej nadesłane na XII edycję konkursu przez Arkadiusza Stosura z Krakowa.
Moja Droga KrzyżowaLamentacje
Intro - Wprowadzenie
Panie Jezu, cóż mogę powiedzieć na drodze krzyżowej mojego życia…może to, że pragnę… pragnę iść ślad w ślad za Tobą, przejść ostatnią ścieżką ziemskiej wędrówki do celu, którym był krzyż. I to nie metafora drzewa, lecz prawdziwe drzewo Krzyża, przez które wypełniło się Zmartwychwstanie. Koniec końców. Ale proszę, pozwól mi iść od początku. Tak, jak Ty, żeby poczuć ślady na ciele i duszy. Iść pejzażem drogi cierpienia i nadziei, radości i smutku, ku powołaniu naszych czasów.
Ku zbawieniu. Ku poznaniu. Ku odnowieniu i oczyszczeniu. Chciałbym do końca poznać Twoją miłość, która kazała Ci iść na Krzyż. I wypełnić Twoją wolę, którą jest zadanie niesienie (..) krzyża przez całe życie.
Stacja I: Pan Jezus skazany na śmierć
Stoisz przed sądem ludzkich pragnień i nienawiści, przed sądem wołającym o zemstę i chciwie strzegącym własnej władzy, kariery Piłata, ale … na śmierć wydała Cię wola Twego Ojca, który tak umiłował świat, że Syna swego dał.
To Piłat pokazuje Ci krzyż, Twoje nowe miejsce, wyznaczone sądem jednego człowieka. Idziesz, tam gdzie powołał Cię Ojciec, pełniąc Jego wolę.
I Ty na pewno zobaczysz oblicze pokornego, dobrego Boga.
Pozwól mi, Jezu, widzieć w słowach kierowanych do mnie przez ludzi jedynie Twoją wolę. I daj wielką wiarę, co przenosi góry i zmienia bieg rzek. Tylko dzięki niej będę mógł wypełniać Twoje orędzie, słowo po słowie. Krok po kroku, na drodze Krzyża. I nie będę miał żadnych wątpliwości, ufając tylko Tobie, w czas niepewności.
Ach! Jakże zostało samotne
miasto tak ludne,
jak gdyby wdową się stała
przodująca wśród ludów,
władczyni nad okręgami
cierpi wyzysk jak niewolnica.
Stacja II: Pan Jezus bierze krzyż
Przygotowali drewno. Wysuszyli, oheblowali, pomalowali. Słup postawili w glinie. I belkę nałożyli na Twoje zbolałe ramiona. O, mój Jezu, jak Ty cierpisz. To ludzie. Ludzkie plemię przygotowało Ci ten Los. To ci sami, (..) którzy mieli wykonać wyrok prefekta rzymskiego.
I robili to z oddaniem i pasją. Ale ja ? Czyż ja nie jestem winny… może nawet bardziej, bo ja chciałem uwierzyć w Twoja Mękę, Chryste. Ale, nie mogłem, nie potrafiłem. Tym bardziej, że pragnąłem tak, jak i Ty miłości. A belkę Twojego Krzyża przygotowałem sam. W ciszy i spokoju domu przez wiele , wiele lat. Nikt o tym nie widział. Zło czaiło się wszędzie. Wreszcie wypełzło niespodziewanie. To sprawiły moje grzechy. Dlatego drzewo krzyża nasączone drogocenną Krwią było tak ciężko. Nie do uniesienia przez człowieka. To przez moje grzechy przyjąłeś, bez grymasu, krzyż na swoje ramiona. Pozwól, gdy przyjdzie właściwy czas i gdy mnie przyjdzie dźwigać krzyż wątpliwości i trosk, abym wpatrywał się w Twoje oblicze.
I żebym niosąc swój krzyż, szedł Twoja drogą i doszedł w prawdzie do Królestwa Niebieskiego.
Płacze, płacze wśród nocy,
na policzkach jej łzy,
a nikt jej nie pociesza
spośród wszystkich przyjaciół;
zdradzili ją wszyscy najbliżsi
i stali się wrogami.
Stacja III: Pan Jezus upada po raz pierwszy
To pierwszy raz się zdarzyło. Wysiłek całej męki i ciężar belki krzyżowej powalają Cię, Jezu, na ziemię. A może to nie ciężar fizyczny ? Może to przytłaczający ciężar grzechów i przewin.
Drewniany krzyż to symbol przemijającego świata, który ukochał siebie.
Ten krzyż, co spina niewolę ziemi z niebem wolności, jest też symbolem nadziei. Pozwól Panie, abym podejmował na każdym kroku mojej drogi tylko Twoją wolę. I kierował się Twoimi słowami, które prowadzą do życia wiecznego. A jeśli przekroczę Twoje przykazania, niech Krzyż przypomni mi cel, do którego zmierzam. I wtedy nie pozwól mi nigdy paść i leżeć na ziemi.
Jerozolima wspomina
w dniach tułaczki i biedy;
wszystkie cenne dobra
dawniej posiadane,
gdy naród wpadł w ręce wroga,
i nikt mu nie pomógł;
ciemięzcy patrząc szydzili
z jej zniszczenia.
Stacja IV: Pan Jezus spotyka Matkę swoją
Przy drodze stała samotna Matka. Widywaliśmy ja czasem, ale rzadko. Zasłaniały Ją tłumy. Każdy chciał z Toba porozmawiać i dotknąć Ciebie. Matka stała z boku i milczała. Nosiła w sercu wszystko, co mówiono o Tobie. Jej serce było pejzażem miłości i wiary. Zawsze żyła nadzieją. Kiedy chciano Cię wywyższyć i uczynić Królem, Ona przypominała sobie, jak nosiła Cię na rękach i kołysała do snu, opowiadając o pięknie rozgwieżdżonego nieba. Lecz nie było Jej przy drodze, kiedy śpiewano hosanna i (..) pieśni pochwalne, kiedy chorzy przychodzili z nadzieją uzdrowienia, a mędrcy, aby potwierdzić swoją mądrość wyczytaną ze świętych ksiąg. Matka teraz jest przy drodze krzyżowej, bo to jest jedyna Matka. Ona widzi i wie wszystko to, co najważniejsze. Panie pozwól zatem, bym i ja oddał swe życie w spracowane ręce Matki, bym Jej zaufał do końca, bym dzielił z Nią ofiary i nadzieje, bym w za Jej pośrednictwem kształtował moje powołanie do życia w świętości.
Wszyscy, co drogą zdążacie,
przyjrzyjcie się, patrzcie,
czy jest boleść podobna
do tej, co mnie przytłacza,
którą doświadczył mnie Pan,
gdy gniewem wybuchnął.
Stacja V: Szymon z Cyreny pomaga dźwigać krzyż
On także był przy drodze. Nie chciał pomóc. Nakazano mu nieść i stać się winnym. Na jego silne ramiona położyli Krzyż cierpienia i grzechu. Przymusili, żeby pomógł, choć nie chciał. Szedł zatem drogą w pyle, kurzu i upale i niósł Krzyż razem z Chrystusem. Szymonie, Szymonie! Ja też często chciałem uciec od dźwigania ciężaru mojego krzyża! Mnie także czasem trzeba zmuszać, by iść drogą z Chrystusem!! Panie, Panie, wybacz mi i ocal moją duszę !!! Dziś rano znów wyszedłem razem z Tobą. Lecz kim wrócę kiedy słońce będzie się dopalać na horyzoncie. Spraw zatem, abym brał codziennie z Twoich rąk Krzyż niewierności i zapomnienia bez nakazu, bez przymuszania i nakłaniania. Sprawa też Panie, abym niósł Krzyż z godnością, ufając zarazem Twojemu Miłosierdziu w godzinie próby. I aby moja radość nie gasła, gdy Ty jesteś przy mnie w ciemnej dolinie.
Oto dlaczego płaczę, oko me łzy wylewa;
Pocieszyciel daleko ode mnie,
Ten, co by mi życie przywrócił;
straceni są moi synowie,
gdyż wróg był potężny.
Stacja VI: Weronika ociera twarz Jezusowi
Kiedy inni zawiedli i opuścili Cię, kiedy wokół był tylko złowrogi tłum łaknący krwi, patrzący z nienawiścią, to Ona, jako jedyna przyszła Ci dobrowolnie z pomocą.
Chciała pomóc za wszelką cenę. Nie wiedziała, że jej gest zostanie w ludzkiej w pamięci.
To był odruch dobroci, miłosierdzia, gest człowieczeństwa, wypróbowanego w ogniu ostatecznej ofiary. Mówią, że na jej chuście odbiłeś swoje udręczone i skrwawione oblicze.
Jak ja mogę Ci pomóc dzisiaj ? Nie jestem taki, jak Weronika. Nie jestem…ale mogą ją naśladować, dzień po dniu, godzina po godzinie.
Jak mogę się zmienić z dnia na dzień, z godziny na godzinę ? Nie wiem. Wiem, że mogę Cię wspomóc kiedy napotykam uwięzionych, spragnionych, głodnych, chorych, ubogich. Bo każdy z nich idzie swoją drogą krzyżową. I każdy nich ma skrwawione oblicze. I każdy z nich potrzebuje pomocy. Postaram się żyć miłością praktyczną, której wyrazem jest pomoc słabszym i poniżonym. Tylko przez miłość można uratować ludzi, choćby jednego człowieka. Bo kto ratuje jednego człowieka, ten ratuje cały świat.
Pragnę ,aby najmniejszy ślad Twojego świętego oblicza wycisnął się na mojej duszy. I pozostał tam na zawsze. W ten sposób zostanę więźniem Twojej miłości i będę dawał świadectwo przynależności do Ciebie. Pozwól, abym nigdy nie uwolnił się od Twojego obrazu kiedy będę sam, kiedy będę miał wątpliwości, kiedy będę musiał dźwigać krzyż cierpienia ponad moje siły.
Wyciągnął Syjon swe ręce -
nikt go nie pociesza;
Pan nasłał na Jakuba
sąsiadów ciemięzców.
Stała się Jerozolima
ohydną w ich rękach.
Stacja VII: Pan Jezus upada po raz drugi
Oto leżysz, Panie, po raz drugi w prochu suchej ziemi. Na kamieniach, co ranią Twoje ciało.
To ja zawiniłem, to ja Cię znowu powaliłem moimi przewinami. Ciężarem moich grzechów przywaliłem Cię do ziemi. Nie chciałem odpowiedzialności, nie chciałem solidarności,
nie chciałem komunii z potrzebującymi. Dlatego upadasz tak szybko i boleśnie. Dlaczego się nie podnosisz ? Z coraz większym trudem przychodzi Ci teraz powstać. Lecz próbujesz i znowu powstajesz, pochylony pod ciężarem Krzyża idziesz dalej. Także mnie jest czasem ciężko powstać. Proszę, nie pozwól mi zatrzymać się i padać. Pozwól mi się podnieść z każdego upadku, zwyciężać , tak ja Ty.
Niebiosa, słuchajcie, ziemio, nadstaw uszu, bo Pan przemawia:
«Wykarmiłem i wychowałem synów,
lecz oni wystąpili przeciw Mnie.
Wół rozpoznaje swego pana
i osioł żłób swego właściciela,
Izrael na niczym się nie zna,
lud mój niczego nie rozumie».
Stacja VIII: Pan Jezus pociesza płaczące niewiasty
Niewiasty wyszły naprzeciw Mistrza. Chciały Go wysłuchać i pocieszyć. Ale nie mogły tego zrobić. Stały jak (..) słupy soli. Nie mogły mówić. Nie mogły niczego innego uczynić, by wyrazić żal i smutek. Płakały. Rzewnie, gwałtownie i bez końca płakały. Chciały być blisko, zastępując Matkę Synowi. A Ty szedłeś Jezu, poniżony, zmęczony, sponiewierany, skrwawiony i udręczony. (..) Resztką sił usłyszałeś dramatyczny płacz kobiet. Odwróciłeś wzrok od drogi Krzyża, ścieżki przeznaczenia. Popatrzyłeś na niewiasty płaczące w niekończącej się rozpaczy. A Ty, Jezu, potrafiłeś Je pocieszyć.
Ileż razy ja nie potrafiłem znaleźć słowa, dobrego słowa, które pocieszyłoby bliźniego. Ile razy z moich ust wyrwały się i popłynęły do ludzi słowa złe, wrogie i nieprzyjazne.
Pozwól mi Panie zrozumieć, że obok żyją ludzie mający swoje zmartwienia i troski. Że Oni potrzebują słowa życia ode mnie. Słowa, które zmieni ich i poprowadzi do zbawienia. Ty takie słowa skierowałeś do niewiast, które zapamiętały je i nosiły w sercu.
Ja też otwieram moje serce na Twoje słowa Panie, na drodze krzyżowej.
Gdzie was jeszcze uderzyć,
skoro mnożycie przestępstwa?
Cała głowa chora, całe serce osłabłe;
od stopy nogi do szczytu głowy
nie ma w nim części nietkniętej:
rany i sińce i opuchnięte pręgi,
nie opatrzone ani przewiązane,
ni złagodzone oliwą.
Stacja IX: Pan Jezus upada po raz trzeci
Upadłeś. Upadłeś i nie powstałeś. Upadłem i nie powstałem. Nie chciałem upadać, tak, jak i Ty. Przyrzekałem , obiecywałem i przysięgałem, że odmienię swój los. Ale upadki pojawiały się coraz częściej. Teraz spotykam Ciebie na drodze. Na ostatniej drodze ku niebu.
Podnosisz się, a ja razem z Tobą. Moim nowym upadkiem przygniotłem Cię do Krzyża.
Zmusiłem do wysiłku. A Ty upadłeś na ziemię, która czekała na Ciebie. Jak Matka. Chciałeś być bliżej moich problemów i trosk. Upadasz, aby zrozumieć mój kolejny grzech otwierający na nowo zamykane przez ciebie wrota piekieł. Baranek złapany w sidła złoczyńców gładzi grzechy ludzi. Podnosimy się i upadamy. I tak życie ziemskie mija nam na nieustannych odmianach losu. Niezmiennie wierzę, że Twoje Miłosierdzie jest nieskończone, a Twoja łaska i miłosierdzie zawsze nade mną czuwają. Bądź zawsze blisko mnie i nie pozwól abym był dla Ciebie ciężarem. Nie pozwól, abym był kolejnym cierniem w koronie cierpienia.
Obmyjcie się, czyści bądźcie!
Usuńcie zło uczynków waszych
sprzed moich oczu!
Przestańcie czynić zło!
Zaprawiajcie się w dobrem!
Stacja X: Pan Jezus obnażony i żółcią napojony
Zostałeś sam, Panie. Nagi. Nagi i samotny. Oprawcy pozbawili Cię wszystkiego. Zdarto z Ciebie szaty, Twoje ciało zostało obnażone. To nowy akt stworzenia/cierpienia i odkupienia win. Stałeś się najbiedniejszym z biednych.
Błogosławieni jesteście wy, ubodzy, albowiem do was należy królestwo Boże, mówiłeś.
Teraz milczysz (..) nagi i bezsilny. Chciałbym być ubogi (..) jak Ty. Chciałbym wejść do Królestwa Niebieskiego przez otwartą bramę dobrych uczynków i czystego sumienia.
Nie bierzcie nic na drogę - ani laski, ani torby podróżnej, ani chleba, ani pieniędzy; nie miejcie też dwóch sukni! – tak mówiłeś do Apostołów. I ja chciałbym iść z Tobą jeszcze dalej i zostać apostołem.
Tak bardzo przywiązujemy się do rzeczy, które okazują się niepotrzebne. Przecież w ostatniej drodze nie zda się to już nic. To „nic” jest wymiarem materialnym naszej egzystencji. To, co jest skarbem znajduje się (..) w naszej duszy. I Ty ocalasz moją duszę.
Naucz mnie prawdziwego ubóstwa. Ubóstwa Boga, ubóstwa człowieka przeistoczonego w Boga. Ubóstwa , które wymaga ostatecznej ofiary.
Chodźcie i spór ze Mną wiedźcie! - mówi Pan.
Choćby wasze grzechy były jak szkarłat,
jak śnieg wybieleją;
choćby czerwone jak purpura,
staną się jak wełna.
Jeżeli będziecie ulegli i posłuszni,
dóbr ziemskich będziecie zażywać.
Stacja XI: Pan Jezus przybity do krzyża
Dramat zmierza ku końcowi. Ku wypełnieniu ofiary. Przybicie do Krzyża. Rozpięte ramiona. Pochylona głowa.
Może teraz nadszedł czas, aby patrzeć i uwierzyć. Jak pisał święty Paweł : „Co do mnie, nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa, dzięki któremu świat stał się ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata”.
Krzyż jako wyobrażenie kosmicznej całości staje się głównym atrybutem Odkupiciela świata.
Ciało zostało już ułożone na skrwawionym Ołtarzu Krzyża. Przygwożdżone do drzewa Krzyża. Przypięte do drzewa bezsilnością i bólem. Opuszczony czekasz na Zbawienie. Czekam razem z Tobą.
Patrzę z daleka, z bezpiecznej odległości (..). Widzę, jak na obrazie starego mistrza Tintoretta, mdlejącego Jezusa Ukrzyżowanego i wielkość Krzyża Zbawienia, przysłaniającego scenę dramatu . Wydaje się, że Ziemia wiruje wokół Krzyża . Na wzgórzu stoją trzy krzyże, obok tłum żałobników pogrążonych w smutku. Wśród rozpaczających rozpoznać można św. Jana i Marię. Krzyż środkowy już stoi, krzyż po lewej stronie jest właśnie wznoszony.
Na nim wisieć ma dobry łotr. On przed śmiercią uwierzy w słowa Zbawiciela. Po prawej stronie trwają przygotowania do podniesienia trzeciego krzyża. Na nim ma zawisnąć zły łotr, który teraz jest odwrócony plecami do Jezusa. Na pierwszym planie widać postać kopiącą dół dla trzeciego krzyża. Obok niego znajdują się przykucnięci dwaj żołnierze grający w kości o szaty Chrystusa.
Panie, to Ty jesteś ofiara za nasze grzechy. Chciałbym razem z Tobą zostać przybity do krzyża mojego zbawienia, obowiązków i powołania. Chciałbym w chwili ukrzyżowania uwierzyć. Naucz mnie wytrwać na drodze mojego powołania i do końca wypełniać wolę Boga..
«Chodźcie, wstąpmy na Górę Pańską
do świątyni Boga Jakubowego!
Niech nas nauczy dróg swoich,
byśmy kroczyli Jego ścieżkami.
Bo Prawo wyjdzie z Syjonu
i słowo Pańskie - z Jeruzalem».
Stacja XII: Pan Jezus umiera na krzyżu
Od godziny szóstej mrok ogarnął całą ziemię, aż do godziny dziewiątej. Około godziny dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: «Eli, Eli, lema sabachthani?», to znaczy Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? Słysząc to, niektórzy ze stojących tam mówili: «On Eliasza woła». Zaraz też jeden z nich pobiegł i wziąwszy gąbkę, napełnił ją octem, włożył na trzcinę i dawał Mu pić. Lecz inni mówili: «Poczekaj! Zobaczymy, czy przyjdzie Eliasz, aby Go wybawić». A Jezus raz jeszcze zawołał donośnym głosem i wyzionął ducha.
Proroctwa wypełniły się. Dramat Męki dobiegł końca. Jezus doszedł drogą życia do celu, do prawdy Zbawienia. Teraz ja na moje życie będę patrzył już tylko przez Krzyż. I Twoja Drogę Krzyżową. Niech on wzmacnia mnie i stanowi drogowskaz, który prowadzi prostą drogą do Nieba. Niech Twoja ofiara będzie zawsze dla mnie obrazem największej miłości Ojca i Syna, (..) najgłębszego sensu w kontekście zbawienia ludzi.
Pozwól mi teraz wpatrywać się w puste już Drzewo Krzyża. To na nim zawisło Twoje Ciało. To na nim wydarzył się dramat zbawienia. To na nim znalazłem wiarę, nadzieję i miłość.
Anioł przyfrunął i przysiadł na belce skrwawionego Krzyża, jak znak niegasnącej nadziei.
Poniżył się człowiek, upodlił śmiertelny;
nie przebaczaj im!
Wejdź między skały, ukryj się w prochu
ze strachu przed Panem,
przed blaskiem Jego majestatu,
kiedy powstanie, by przerazić ziemię
Stacja XIII: Pan Jezus zdjęty z krzyża
Twoje Ciało ciągle krwawi. Twoje ciało stało się świątynią. Przyglądam się Twoim ranom. Patrzę na zamknięte oczy. Na włosy skrwawione (..). Na bezsilne ręce. Na połamane nogi. Na siniejący alabaster skóry. Muszę się przyglądać uważnie i dokładnie. Zapamiętać każdy szczegół. Przecież zaraz zabiorą ciało do grobu, na zawsze. Twoje ciało to pomnik tej ofiary, którą składamy zawsze, żeby uzyskać najwyższą cenę, cenę miłości. Niech zawsze o tym pamiętam w modlitwach, które układam patrząc jak Twoje lekkie, wiotkie ciało opuszcza burty Krzyża, jakby było drogocennym ładunkiem unoszonym przez okręt płynący po wzburzonych falach niebiańskich obłoków.
A moje ciało, czy nie jest podobne do Twojego, kiedy wypływa z niego krew i woda ?
Biada tym, którzy zło nazywają dobrem, a dobro złem,
którzy zamieniają ciemności na światło, a światło na ciemności,
którzy przemieniają gorycz na słodycz, a słodycz na gorycz!
Stacja XIV: Pan Jezus złożony do grobu
Wszystkie groby są takie same. Wszystkie groby są puste. Wszystkie groby żyją w naszej pamięci, choćby świat o nich zapomniał.
Ciało martwego Jezusa ułożone na marmurowej ławie, Kamieniu Namaszczenia. Na rękach i stopach widoczne są ślady po gwoździach, na przedramieniu lewej ręki pozostają ślady krwi. Twarz Jezusa wyraża zastygłe cierpienie i jednocześnie spokój. Okaleczone stopy wystają poza krawędź marmurowej płyty. Głowa Jezusa wydaje się nieproporcjonalnie duża i niezwykle spokojna. Jakby Jezus spał. Pojawiają się postacie żałobników - Matki, Marii Magdaleny, Jana i Józefa z Arymatei. Dominuje biel i cisza, tak, jakby tutaj nie miały wstępu cierpienie, śmierć ani rozpacz.
Pozwól, abym przychodząc do Twojego grobu (..) miał w sercu światło nadziei i płomień wiary.
Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką;
nad mieszkańcami kraju mroków światło zabłysło.
Pomnożyłeś radość, zwiększyłeś wesele.
Zakończenie
Chciałbym pójść tą drogą najdalej z Tobą,
Chciałbym nosić krzyż przyzwyczajeń i trosk - z Tobą,
Chciałbym zrozumieć wszystko, co do mnie mówisz,
Chciałbym odczytywać Twoje przesłanie w każdej rzeczy,
Chciałbym być blisko i daleko od Ciebie,
Chciałbym słyszeć wyraźnie każde Twoje słowo, które zbawia,
Chciałbym, aby Twoja męka obmyła moje grzechy,
Chciałbym, aby Twoje oblicze wyryte zostało na zawsze w moim sercu,
jak prawdziwa Ikona Zmartwychwstania.
0 komentarze