Trwa protest i czasowa blokada DK-68 w Wólce Dobryńskiej
lip 2024
Od godz. 9.00 w miejscowości Wólka Dobryńska trwa protest „Niezarejestrowanej grupy białoruskiej diaspory w Warszawie”. Akcja protestacyjna polega na częściowym zablokowaniu przez protestujących DK-68 w rejonie przejścia dla pieszych.
Samochody ciężarowe jadące w stronę DK-2 przepuszczane są co 30 min. Samochody osobowe oraz ciężarówki jadące w kierunku terminala w Koroszczynie poruszają się bez utrudnień.Nad bezpieczeństwem w miejscu protestu czuwa Policja, która kieruje ruchem i apeluje o stosowanie się do poleceń funkcjonariuszy oraz uwzględnienie utrudnień w planowanych na ten czas podróżach.
Protest może potrwać do godz. 18.00.
Protestujący domagają się uwolnienia więźniów politycznych przetrzymywanych w białoruskich więzieniach oraz uporządkowania kwestii kryzysu migracyjnego na
polsko-białoruskiej granicy.
Ruslan Khazin, obywatel Białorusi, który od 2020 roku mieszka w Polsce powiedział w rozmowie z Radiem Podlaskiej, że obecnie w Białorusi znajduje się więcej niż 1500 więźniów politycznych i reżim Łukaszenki spowodował kryzys migracyjny na granicy polsko-białoruskiej. – Za panowania Łukaszenki w Białorusi już nawet zaginął polski żołnierz. Naszymi postulatami jest uwolnienie wszystkich więźniów politycznych i zakończenie konfliktu na granicy Polski i Białorusi. My nie możemy wystawić jakiegoś ultimatum czy rozmawiać z Łukaszenką, bo on nie rozumie języka dyplomacji. On rozumie tylko jak jest nacisk kogoś kto ma władzę nad nim. – dodał Ruslan Khazin.
Zdaniem protestujących taki nacisk mogą mieć Chiny, ale – jak podkreślają protestujący – Chińczyków nie interesują ani więźniowie polityczni w Białorusi, ani polscy obywatele przetrzymywani przez reżim Łukaszenki, ani kryzys migracyjny. – Chińczyków interesuje ich handel z Unią Europejską, ich towary, które jadą przez Białoruś, Polskę do UE. My mamy nadzieję, że polski rząd, usłyszy nas. Widzimy, że nas słyszy. Polskie władze rozmawiały z władzami Niemiec, Brukseli, były rozmowy w Parlamencie Europejskim – by zatrzymać transport kolejowy z UE do Chin, co spowoduje, że Chiny zaczną cisnąc Putina i Łukaszenkę, aby postulaty protestujących zostały spełnione – dodają.
Protest ma wymiar pokojowy. Ze strony białoruskiej protestuje zaledwie kilka osób, które mają ze sobą transparenty oraz tablice z nazwiskami kilku osób przetrzymywanych w białoruskich więzieniach. Z kolei na miejscu akcji pojawili się też przedstawiciele lokalnych i nie tylko lokalnych przewoźników, którzy w sposób wulgarny krzyczą na osoby protestujące. Jak podkreślił Kamil Ambroziak, przewoźnik z Łukowa to, że Białorusini protestują po polskiej stronie jest niedopuszczalne. – Czy ja jako Polak mógłbym pojechać na Białoruś i protestować? Nie, bo zaraz skończyłbym w jakimś więzieniu czy innym kołchozie. I oni o tym wiedzą. Dlatego protestują u nas. To jest chore do czego to dochodzi, że jest jakiś obcy kapitał. Tu jest dużo firm, które pracują, jeżeli chodzi o Białoruś czy Rosję. Nie mam nic przeciwko. Ja mam pracę, oni mają pracę, możemy jeździć. Ale nie tak, że oni blokują polskie tiry, które wjeżdżają do naszego kraju – argumentował przewoźnik.
0 komentarze