Więcej obligacji, większa dywidenda – a i tak brakuje. Relacja z sesji RM w Siedlcach
maj 2024
Napięte – to mało powiedziane. Miejscami są już całkiem mocno rozdarte. 28 maja na sesji Rada Miasta Siedlce podjęła kolejną próbę zacerowania miejskich finansów. Dziurę udało się zmniejszyć – ale nie do końca.
– Mamy koniec maja, a wykorzystaliśmy już niemal całkowicie kredyt na rachunku bieżącym. Brakowało nam pieniędzy na podstawowe zobowiązania i musieliśmy się ratować większą dywidendą ze spółek, aby mieć na wypłaty dla pracowników miejskich instytucji – mówi prezydent Tomasz Hapunowicz.Skąd ta dziura
Ile dokładnie pieniędzy brakuje miastu i dlaczego? – 30 mln złotych to zobowiązania przesunięte z roku ubiegłego (m.in. składki ZUS pracowników – przyp. red.). 25 mln zł musimy dołożyć do subwencji oświatowej, która wzrosła, ale nie na tyle, żeby zrekompensować skutki podwyżek pensji. Do tego dochodzą wyższe od spodziewanych koszty obsługi długu. Po wyhamowaniu inflacji i związanych z tym decyzjach Rady Polityki Pieniężnej spodziewaliśmy się, że WIBOR spadnie z ok. 6 do 2,8 procent, a wynosi ciągle 5,83 procent. To następne 15 mln zł. Razem to przeszło 70 mln zł, a przecież musimy mieć jeszcze rezerwę na nieprzewidziane nagłe remonty w szkołach i przedszkolach – wylicza skarbnik Kazimierz Paryła.
Krawiec z igłą i nitką
Pierwszym, doraźnym krokiem dla ratowania sytuacji była wspomniana dywidenda, pobrana z jednej, najbogatszej spółki komunalnej: Przedsiębiorstwa Energetycznego. W planie było 15 mln, wzięto o 10 mln zł więcej. Drugi krok musiała już wykonać w drodze uchwały rada miasta, zwiększając planowaną na ten rok emisję obligacji komunalnych z 52 do 80 mln zł. To stało się na dzisiejszej sesji i – co warte odnotowania – uchwałę przyjęto jednogłośnie. Ale to wciąż za mało, bo brakuje jeszcze 30-35 mln. Magistrat nastawia się więc na powtórkę zeszłorocznego manewru z przesunięciem niektórych płatności na następny rok. No, chyba że w drugim półroczu pojawią się dodatkowe pieniądze od państwa – czy to w postaci większych subwencji, czy to rekompensat za dochody z PIT.
Skarbnik nie kryje, że powyższe posunięcia ocierają się o desperację, ale podkreśla z naciskiem, że priorytetem jest bezpieczne funkcjonowanie instytucji publicznych. Miasto ma 55 jednostek (szkół, przedszkoli, ośrodków kultury i ośrodków pomocy społecznej), w których pracuje 3100 osób, a z których usług korzystają tysiące mieszkańców.
Gdzie ta reforma?
Skoro miasto ma taki problem z zapewnieniem bieżącej działalności, to co będzie z inwestycjami? Tutaj duże nadzieje wiąże się z zapowiedziami Ministerstwa Finansów, które obiecuje od 1 stycznia przyszłego roku znaczące zwiększenie udziału samorządów w zbieranych na ich terenie podatkach dochodowych. Mówi się, że w przypadku miast na prawach powiatu różnica może być nawet dwukrotna. Z lokalnych podatków i opłat Siedlce zbierają teraz zaledwie 15 procent potrzebnych im pieniędzy. Pozostałe 85 procent to transfery od państwa, więc każda perspektywa poprawienia tych proporcji jest mile widziana. Ale to będzie wiadomo za kilka miesięcy.
Pół miliarda do spłaty
A co z długiem? Jeśli miasto wyemituje wszystkie zatwierdzone dziś obligacje (a nie musi tego robić – to zależy od bieżących potrzeb, stąd podział emisji na kilka mniejszych serii – przyp. red.) to na koniec roku dojdzie on do 490 mln zł. Przykładając to do 726 mln zł tegorocznych dochodów otrzymamy wskaźnik ok. 70 procent. Mieści się on w granicach wyznaczonych przez aktualne przepisy i miasto nie traci zdolności kredytowej, ale dopóki nie uda się opanować rozziewu dochodów i wydatków bieżących, trudno liczyć na podejmowanie wielkich inwestycji.
Skarbnik uważa, że można żyć z dużym długiem, bo liczy się nie tyle jego wartość, co zdolność do obsługi. Broni przy tym inwestycji, które się na ten dług złożyły. Argumentuje, że dziś kosztowałyby one o wiele, o wiele więcej: – Tunel i ulica Pileckiego kosztowała nas ok. 25 mln zł. Dziś ich wykonawca nie podjąłby się tego nawet za 80. Stadion piłkarski postawiliśmy za 28 mln. Obecnie byłoby to 150 mln. Park wodny powstał za 56 mln, a teraz kosztowałby ponad 200. Są rzeczy, które trzeba budować, bo zapewniają miastu rozwój. Już trzeba myśleć o następnym fragmencie obwodnicy śródmieścia: od Kazimierzowskiej do Kasztanowej, albo nawet dalej do Terespolskiej. Bez tego miasto się po prostu zapcha.
O inwestycjach drogowych, które są już zaplanowane i na które miasto ma zapewnione pieniądze (albo przynajmniej uzasadnione nadzieje na dotację) napiszemy wkrótce osobno.
2 komentarze
Za Sitnika - dywidenda bee, obligacje bee. A teraz po miesiącach czy latach CHOJECKI "za"". Jak odwaga warta była funta kłaków - negował wszystko - teraz strach głosować na nie, więc raczka w górę. Ot hipokryzja górująca nad Himalajami.
Cenzura w katolickim medium???Chowanie pod dywan prawdy?????